piątek, 1 lutego 2013

Rozdział 2


* Rosalie *
Wysiadłam z zatłoczonego samolotu i uderzyła mnie fala chłodnego powietrza. Chwyciłam swoje walizki i ruszyłam w poszukiwaniu jakieś taksówki. Było ich mnóstwo więc nie zastanawiając się wsiadłam do pierwszej lepszej. Kierowca był na tyle miły , że wpakował mój bagaż. Podałam mu mój nowy adres zamieszkania i ruszyliśmy. Jechaliśmy dosyć długo , ale się nie dziwię. W końcu to Londyn , środek tygodnia , wszyscy zabiegani , śpieszą się do pracy , rodziny , na samolot... Ja jest sama. Nie mam nikogo do kogo mogłabym jechać , za kim mogłabym tęsknić... Ale nie będę tu się nad sobą rozczulać. Zaczynam nowe życie. Moje własne życie. Z moich rozmyśleń wyrwał mi głos taksówkarza z wiadomość , że jesteśmy i liczbą należnych mu pieniędzy. Zapłaciłam mu i wysiadłam. Przed moimi oczami ukazała się piękna willa. Nie zdziwiłam się. Ojczulek jak zwykle myśli , że przekona mnie do siebie kupując drogie prezenty... Żałosny... Popchnęłam ciężką metalową bram , która otworzyła się z cichym skrzypnięciem. Powolnym krokiem ruszyłam brukowym chodnikiem do drzwi. Włożyłam klucz do zamka i przekręciłam powoli. Drzwi ustąpiły i się otworzyły. Weszłam i zatrzasnęłam je za sobą z wielkim hukiem. Szybko podreptałam po schodach na górę i weszłam w pierwsze lepsze drzwi. Znalazłam się w łazience :
 
Może gdybym nie była rozpieszczoną córeczką prezydenta zrobiło by to na mnie wrażenie ale szczerze to gówno obchodził mnie jej wystrój. Zamknęłam łazienkę i ruszyłam w stronę kolejnych drzwi. Moim oczum ukazała się garderoba :

W mgnieniu oka została ona zapełniona moimi ubraniami. Dobra potrwało to 2 godziny ale w końcu mi się to udało. Ruszyłam dalej. Przede mną stały duże kremowe drzwi. Chwyciłam za złotawą klamkę i otworzyłam pokój. :

Był całkiem w moim typie. Rzucił swoją podręczną torbę na łóżku i sama usiadłam na nim z laptopem. Weszłam na tt i napisałam :
" Witam pochmurny Londyn ! Party Hard! ;) "
Po wchodziłam jeszcze na różne portale i wkońcu to także mnie znudziło. Zebrałam się i ruszyłam w kierunku garderoby. Ubrałam zwykłe czarne rurki , granatową bluzę i czarne vansy. Założyłam słuchawki na uszy i wyszłam z domu. Postanowiłam pobiegać jak zwykle. Pierwszy kilometr się rozgrzewałam lecz po tem zaczęłam biec sprintem. Byłam właśnie w jakimś parku gdy nagle na kogoś wpadłam.
- Pacz jak łazisz fagasie ! - wrzasnęłam chodź wiedziałam , że tak naprawdę wina leży po mojej stronie.
- To ty na mnie wpadłaś ! - odkrzyknął mi chłopak.
- Chyba cię główka boli pedałku ! - dopiero teraz postanowiłam się mu przyjrzeć. Miał na sobie ciemne rurki ,fioletową bluzę i białe conversy. Był posiadaczem ciemnych brązowych lokowatych włosów i hipnotyzujących zielonych oczu ( teraz pewnie miała być love story , że się w nim zakochałam lecz nic takiego nie nastąpiło ) Nagle zaczął się łobuzersko uśmiechać a moją mina było coś typu " WTF ?! "
- Z czego rżysz ? - zapytałam zaczepliwie. Po chwili dopiero zorientowałam się, że skądś go kojarzę. To był jeden z tej piątki... Jak oni mają ... One... Jakoś tam.
- Nie wiesz kim jestem... - nie pozwoliłam mu dokończyć
- Tak wiem wiem. Jednym z tej piątki pedałków. Zwiesz się... - mówiłam
- Co ja pies ?! - nagle krzyknął
- Nie bardziej to ty mi małpę przypominasz. - uśmiechnełam się złośliwie
- Najpierw Lus teraz jeszcze ona... - mamrotał coś do siebie
- Okeeey. - zaczęłam niepewnie i ruszyłam dalej. Ominęłam go lecz ten ktoś miał inne plany gdyż złapał mnie za nadgarstek.
- Jestem Harry Styles. A ty ? - zapytał wciąż się uśmiechając. Ten jego wyszczerz doprowadzał mnie do szału.
- Nie twój pierdolony interes. - odparłam uśmiechając się przy tym uroczo
- Ostra. Lubię takie ! - puścił mi oczko
- Chyba się przeliczyłeś. Nie jesteś w moim typie skarbie. - puściłam mu oczko i usiłowałam wyrwać moją dłoń z jego uścisku lecz na marne. - Puść mnie. - wysyczałam - Albo cię pozwę o molestowanie. - dodałam
- Może powtórzyć mi swoje imię ? - spytał lekceważąc moją wcześniejszą wypowiedź. Oczywiście.
- Pieprz się ! - wrzasnęłam
- Tylko z tobą. - mruknął mi do ucha.
- Zboczeńcu weź się odpierdol ! Nie obchodzą mnie twoje problemy ale jeśli chcesz się wyżywać to sobie jakąś dziwkę zatrudnij a nie... ! - zaczęłam i w końcu wyswobodziłam się z jego uścisku.
- Mieszkasz w pobliżu ? - czy on ma coś z głową ?! No ja się pytam ?! Wyzywam go a ten jakby nigdy nic. Pedofil !
- Oczywiście ! Drugi śmietnik z lewej jakby co. - prychnęłam i odeszłam kawałek ale niestety ten natarczywy fagas ciągle za mną szedł. W końcu się odwróciłam i nie wytrzymałam - Czy ty masz jakiś problem ?! - wydarłam się na niego
- Właściwie to tak. Dasz mi swój numer telefonu ? - zapytał
- Ożesztykurwajapierdole ! - powiedziałam na jednym wdechu - Harry Styles poprosił mnie o numer !!! Chyba mam orgazm ! - zaczęłam wrzeszczeć - Wyczułeś sarkazm ? - zapytałam już normalnie
- Nie. Więc...
- Odpierdol się pedofilu. Nie gustuję w takich lalusiach jak ty. - powiedziałam i zaczęłam biec w stronę mojego nowego domu. Słyszałam za sobą jego krzyki lecz ja tylko przyśpieszyłam i udało mi się go zgubić. Wparowałam do miejsca mojego zamieszkania i szybko zamknęłam drzwi na klucz ( na wszelki wypadek ). Ściągnęłam buty i popełzałam do łazienki. Wzięłam długą relaksującą kąpiel po czym owinęłam się w ręcznik. Rozczesałam moje ciemne włosy , umyłam zęby i weszłam do garderoby ( P.S była ona zaraz za drzwiami ) Ubrałam piżamę ( czyt. krótkie spodenki i luźny T-shirt ). Po czym ruszyłam do kuchni. Wyciągnęłam z pełnej lodówki jajka i postanowiłam zrobić sobie na kolacje omlet. Po zjedzeniu kolacjo-obiadu weszłam do salonu. Pooglądałam chwilę jakiś film i w końcu usnęłam...
* Rano *
Wstałam o 6 rano. Właściwie to zostałam obudzona przez budzik w moim telefonie. Zorientowałam się , że przebywam w salonie. Niechętnie podreptałam po schodach. Ubrałam luźne dresowe spodnie i czarną bejsbolówkę. Weszłam do pokoju ćwiczeń. Rozumiecie to ?! Mój ojcec zainwestował w pokój muzyczny i artystyczny , siłownie. Phh.. i tak go nienawidzę. Powiesiłam sobie worek na haku i zaczęłam go okładać z całej siły. Potrwało to tak chyba z 3 godziny. Kiedy ujrzałam , że na moim BlackBerry wybiła godzina 9 ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam szybki orzeźwiający prysznic. Ubrałam krótkie czarne spodenki , bordowy sweter z ćwiekami i tego samego koloru conversy. Włosy uczesałam w luźnego koka. Chwyciłam moją torbę z ćwiekami i ruszyłam do gimbazy potocznie zwaną szkołą. W końcu dotarłam do dużego białego budynku. Pierwszy dzień a ja się spóźnię. Świetny początek Rose nie powiem. Wolnym krokiem weszłam do klasy w której obecnie odbywała się lekcja historii.
- O Panna Rosalinda Violin. - zaczęła nauczycielka
- Rosalie. - wtrąciłam
- Miło nam , że w końcu zechciałaś się pojawić. - gadała ta baba. Już jej nie lubię.
- Może się pani czuć zaszczycona. - odparłam z przekąsem
- Nikt cię nie nauczył dobrego wychowania ?! - podniosła głos nauczycielka
- Niestety nie. Przykro ... Albo nie. - uśmiechnęłam się łobuzersko
- Siadaj obok Panny Styles ! Powinnaś lepiej zacząć naukę w tej szkole. - mówił ten babsztyl
- Nic nie poradzę. Taka jest moja natura i się nie zmienię. - dodałam jeszcze i usiadłam na wyznaczonym miejscu.

1 komentarz:

Statystyka

Obserwatorzy