niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 8


*Rosalie*
Ruszyłam prawie, że pustymi alejkami do mojego domu. Zimne podmuchy wiatru otulały moją twarz pozostawiając na niej czerwone rumieńce. Zastanawiam się nad tym wszystkim. Nad niedoszłym pocałunkiem z Harrym. Najgorsze jest to, że chyba tego chciałam. Co się ze mną dzieje?! I w końcu doszłam do tematu siostry Harry'ego. Myślałam nad jej słowami. Niestety miała rację. Zachowuje się jak gówniara ciągle próbując dopiec mojemu ojcu. Ale od dzisiaj z tym koniec. Będę robić to na co ja mam ochotę i tylko to. Po jakimś czasie doszłam do mojego domu. Zakluczyłam drzwi od środka i udałam się na górę po schodach. Nacisnęłam klamkę od drzwi mojego pokoju i po chwili znalazłam się w moim królestwie. Była dopiero 18 więc wykąpałam się i przebrałam po czym zbiegłam na dół z zamiarem przygotowania sobie kolacji. Zrobiłam naleśniki, które zajęłam w błyskawicznym tempie. Włożyłam talerz do zmywarki, która była prawie pełna więc ją włączyłam. Zrobiłam sobie pop corn po czym usiadłam na kanapie w salonie i zaczęłam oglądać jakiś film, który się właśnie zaczął. " Love Actually ". Nie powiem był całkiem fajny. Uśmiałam się na nim z głupoty ludzkiej. Kiedy pojawiły się końcowe napisy na zegarze widniała godzina 22. Nie byłam jeszcze śpiąca więc postanowiłam chwilę porysować. Wzięłam mój szkicownik do ręki i po chwili zaczęłam rysować. Moja ręka rysowała bez ustanku. Nawet ja sama nie widziałam jaki będzie efekt końcowy. Po chwili ujrzałam dobrze znane mi miejsce z Doncaster. Wiedziałam o nim tylko ja i Louis gdyż znajdowało się w środku bujnego lasu.

- Dom. - szepnęłam. Mój prawdziwy dom. Patrzyłam jeszcze chwilę na moje dzieło gdy usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a. :
" Dziękuje za twoje rady. Pomogły. Mam nadzieję, że się jeszcze umówimy, ponieważ dzisiejszego wieczoru długo nie zapomnę. Hazza xxx ;) "
Uśmiechnęłam się szeroko i postanowiłam mu odpisać :
" Miło mi to słyszeć. Skąd wiesz, że będę się chciała jeszcze z tobą spotkać? o.O :P "
Długo nie musiałam czekać na odpowiedź :
" Ponieważ nie możesz mi się oprzeć. :P ;*** "
" Raczej ty mnie ;) :P "
" No oczywiście. "
" Dobranoc Harry "
" Branoc Ro :* "
Dzięki niemu zaczęłam się nieopamiętanie śmiać. Właśnie dlatego go lubiłam. Sprawiał, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Mogę się przyznać. Lubię tego zakochanego w swoich loczkach pedałka. Ale czy coś więcej... Nie sądzę chodź... On jest taki... uroczy.... troskliwy.... słodki .... Ogarnij się Rose! Nie waż mi się w nim zakochać ! Och uwielbiam myśleć o sobie w trzeciej osobie. Hah. Dobra dosyć tego dobrego. Jutro szkoła i ja postanowiłam się do niej wybrać. Niech stracę. Wzięłam swój szkicownik pod ramię, telefon w łapę i poczłapałam do mojego pokoju. Rutynowo zeszyt wsadziłam pod poduszkę. Miałam w nim nie tylko rysunki lecz tak że jakieś amatorskie teksty piosenek i kilka przemyśleń. Służył mi jak pamiętnik tylko było w nim trochę urozmaiceń. Nastawiłam budzik na 6 rano i odłożyłam go na stoliczek znajdujący się po prawej stronie łóżka. Po paru chwilach odpłynęłam w objęciach Morfeusza.
~*~
#Dryń.
Och jak mi się nie chce wstawać. Gdyby nie to, że budzikiem był mój telefon to już by leżał rozwalony na podłodze. Niechętnie zwlekłam się z łóżka przy okazji wyłączając alarm. Ubrałam się w luźny dres i jak prawie codziennie poszłam poćwiczyć do siłowni. Pobiegałam chwilę na bieżni po czym zawiesiłam worek treningowy w osobnej sali i zaczęłam w niego nawalać z całej siły. Wyczerpana ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam szybką zimną orzeźwiającą kąpiel po czym owinięta w ręcznik wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę garderoby. Wybrałam to :
 
Kiedy zbiegłam na dół wybiła godzina 7:23. Aby się nie spóźnić postanowiłam nic nie jeść. I tak nie byłam głodna. Zawsze tak mam, że nie potrafię jeść rano. Chwyciłam mój płaszczyk po czym wyszłam z domu zakluczając go. Ruszyłam powolnym krokiem w stronę miejsca gdzie podobno kształcimy nasze umysły. Po niecałych 30 minutach byłam w szkole. Strasznie powoli szłam na lekcje dlatego właśnie tyle mi to zajęło. Zdjęłam płaszczyk po czym pognałam na zajęcia. Pierwszy był język Francuski. Dla mnie to łatwizna, ponieważ jestem w połowie Francuską. Stąd też mój akcent ale pewnie to już wiadome. Po skończonej lekcji osowiale wyszłam z klasy i zaczęłam kierować się na następne zajęcia. Kiedy byłam już w połowie ktoś mnie zaczepił. Tą osobą okazała się Lus. Popatrzyłam na nią pytającym wzrokiem a ta zaczęła się bawić palcami.
- No ja chciałam cię przeprosić. Harry wszystko mi wyjaśnił i teraz wiem, że źle cię oceniłam. - wydusiła na jednym wdechu
- Na serio ? - zapytałam nie dowierzając
- Tak.
- W takim razie wybaczam. Ja też cię przepraszam za to, że oceniłam cię po pozorach. - westchnęłam
- Nie ma sprawy. Większość osób tak o mnie myśli. - uśmiechnęła się lekko
- Ale chcę żebyś wiedziała, że ja nie. - odwzajemniłam wyszczerz. Dalej w ciszy ruszyłyśmy na lekcje gdyż usłyszałyśmy dzwonek. Język Angielski. Nikt i tak nie słuchał tego co mówił wykładowca więc zaczęłam rozmowę z Luisą. Całkiem fajnie się z nią gadało. Nie była jak większość w jej wieku osób niedojrzała. To właśnie był mój główny problem. Przez to, że nie zdałam musiałam się zadawać z dzieciakami. Lecz siostra Styles'a wcale taka nie była. Po usłyszeniu dzwonka ruszyliśmy do sali muzycznej gdyż właśnie tam miał się odbyć konkurs. Były tam najprzyzwoitsze warunki. Scena, nagłośnienie i dużo miejsca. Razem z Isą usadowiłyśmy się na końcu sali i czekałyśmy na rozpoczęcie show. Moje uszy już pękały od napalonych fanek 1D. No cóż. Muszę to przeboleć. Jakoś mi się uda. Po chwili zgasiły się światła i na scenę wkroczyli a właściwie wbiegli chłopacy. Widziałam jak bardzo kochają to co robią. Ich emocje udzielały się wszystkim zebranym. Nawet p. Clinton podskakiwała i wrzeszczała. Na co obie z Lu wybuchnęłyśmy śmiechem. Uwierzcie mi. Widok podskakującej starej babki z celulitem i obwisłymi (sami wiecie czym ;) ) jest niezapomniany. Zobaczyłam jak Hazza wyszukuje kogoś w tłumie i zatrzymuje wzrok na mnie ? Obejrzałam się za siebie lecz nie zobaczyłam nikogo za mną. Więc znów popatrzyłam na niego. Ten się uśmiechnął i wysłał mi oczko. Wymieniłam porozumiewawcze spojrzenia z Isą i po chwili wydostałyśmy się na korytarz.
- No nareszcie się stamtąd wydostałyśmy ! - uradowała się Luisa.
- Noo. - przeciągnęłam chodź tak naprawdę wciąż byłam myślami gdzie indziej.
- Ziemia do Rosalindy! - krzyknęła i zaczęła machać mi rękami przed twarzą.
- Nie nazywaj mnie tak! - odwrzasnęłam i zatrzymałam jej wirujące łapska
- Nie tak nerwowo. - uśmiechnęła się łobuzersko - Widziałam jak mój brat na ciebie patrzy. Takimi słodki oczkami.. - pomrugała szybko kilka razy swoimi oczętami
- Weź przestań. On gapił się na ciebie. W końcu jesteś jego siostrą. - odparłam
- Faktycznie lecz to nie zmienia faktów. - zaczęła
- Jakich ? - zaciekawiłam się
- Takich, że mój brat na ciebie leci- odparła
- To twoja teoria.
- Kochana ja to wiem. - odparła pewne siebie
- Jaka szkoda, że nie mam się czym ochlać. - powiedziałam na głos coś co miało zostać w mojej głowie.
- Co ?! - prawie krzyknęła Is
- Nom. Mój ojciec kazał sprawdzać mój dom. Zabronił mi wszystkiego. - odparłam z grymasem na twarzy
- No to masz szczęście gdyż u mnie barek jest pełny. - uśmiechnęła się. Popatrzyłam się na nią po czym razem pobiegłyśmy do naszych szafek po kurtki a następnie ruszyłyśmy do domu blondynki. Wchodząc zdjęłyśmy buty i okrycie wierzchne a następnie pokierowałyśmy się do salonu gdzie znajdował się jak przypuszczam ich barek. Lu wyciągnęła 2 butelki Jack'a Daniells'a i podała mi jedną. Podziękowałam i usiadłam na kanapie. Stuknęłyśmy się butelkami i zaczęłyśmy pić z gwinta. Po około pół godzinie moja butelka była pusta. Spojrzałam na Is i ona też właśnie wypiła ostatni łyk swojego trunku. Była już nie źle wstawiona, ja zresztą też lecz to nam nie przeszkadzało. Wyciągnęła Bols'a i po chwili znów piłyśmy. Śmiałyśmy się przy tym i opowiadałyśmy różne głupoty.
- Ja kiedyś biegałam w bieliźnie przed domem. W zimie. - i znów wybuchnęłyśmy śmiechem po mojej wypowiedzi. Dowiedziałam się wielu ciekawych i trochę dziwnych informacji o Harrym. Aż spadłam z kanapy. Hah. Właśnie się ścigałyśmy która pierwsza wypije resztę kiedy do domu wpadli chłopacy widząc ich momentalnie oderwałyśmy się od butelek i dalej urwał mi się film .
*Harry*
Wpadliśmy do domu z chłopakami i od razu wyczułem zapach alkoholu. Rzuciłem się w miejsce z którego on dochodził. Po chwili znalazłem się w salonie i pierwsze co ujrzałem to Lus.
- Co ty kurwa odpierdalasz?! - wrzasnąłem widząc koło niej po 2 butelki wódki i whisky
- My. Braciszku. Wzmacniam znajomość moją i Rose. - wskazała na kogoś leżącego obok kanapy. Dopiero teraz ją zauważyłem. Leżała na ziemi i tarzała się ze śmiechu.
- R ?!
- Hej Ha...zza - powiedziała czkając co chwila - Świetny występ. - próbowała wstać ale jej to nie wyszło i wywróciła się na kanapę - A ty. - wskazała na Louis'a - Jak mogłeś zapomnieć o  swojej starej przyjaciółce z rodzinnego miasta ? - zapytała w końcu wstając i podpierając się rakami w biodrach
- Ja... Misiak ? - zapytał na co ja zrobiłem wielkie oczy
- Do geniuszy to ty nigdy nie należałeś. - zaśmiała się i znów prawie upadła lecz zdążyłem ją złapać.
- Nie mam pojęcia o co tutaj chodzi. - powiedziałem. Spojrzałem na Is, która chyba zasnęła na tej sofie. - Tomo weź ją zanieś - wskazałem głową na moją siostrę. On nic nie powiedział tylko chwycił ją na ręce i ruszył po schodach na górę. Ja tak samo postąpiłem z Rosalie. Na szczęście była lekka więc nie było strasznie trudne wniesienie jej. Gorzej było bo mnie okładała pięściami po klatce lecz po chwili jej się to znudziło i przestałam. Otworzyłem z kopniaka drzwi do mojego pokoju. Zamknąłem je nogą i podszedłem do łóżka kładąc na nim dziewczynę. Pochylałem się nad nią i już chciałem się wyprostować lecz ona złapała mnie za szyje i przybliżyła się do mnie. Nasze usta dzieliły milimetry. Tak strasznie chciałem ją pocałować, chodź wiem, że nie powinienem gdyż była pijana.
- Nie zostawiaj mnie. - szepnęła. Uśmiechnąłem się i delikatnie musnąłem ją w usta co ona odwzajemniała. Pocałunek stawał się co raz bardziej namiętny a ja leżałem już na niej całym swoim ciałem lecz w porę oprzytomniałem. Odsunąłem się od niej.
- Jesteś pijana - szepnąłem - Idź spać. - pocałowałem ją w czoło i po długich namowach położyłem się obok niej. Czułem jej równy oddech na moim torsie. Z dziewczyną wtuloną we mnie zasnąłem.

piątek, 15 marca 2013

Rozdział 7


*Luisa*
Po paru minutach marszu zdałam sobie sprawę , ze to co zrobiłam jest irracjonalne ale w sumie taka jestem irracjonalna , głupia i  w pewien sposób skomplikowana.  Przyznajmy szczerze kurwa wszystko co robię jest głupie i szczeniackie ! W pewnych momentach mojej egzystencji współczuje niektórym ludziom że muszą ze mną przebywać. Okej więc pomyślmy gdzie może być Harry i ta , jak ona miała.... Rosalinda ? Chyba tak. No tak mogą być wszędzie a Londyn to przecież wielkie miasto , tak teraz stwierdzam że na 100 % jestem głupia. W mojej podświadomości szukałam jakieś wskazówki, co dało by mi chodź podpowiedź gdzie mogą się znajdować. Wytężałam mózg z całych moich sił i nagle mnie olśniło.
-Mam ! -krzyknęłam sama do siebie.
Wiem gdzie mogą być ! Wiem od Liam'a że Harry'emu zależy na Rose w pewnym sensie więc na pewno zabrał ją w miejsce gdzie może się do niej przytulać czy też szczerze z nią pogadać. Fuj.
Może i ostatnimi czasy z Harrym przeżywałam ciężkie chwile , ale wiem jaki jest. Nie jest  taki , jakiego go opisują w tych badziewnych czasopismach dla zdesperowanych nastolatek , ani trochę nie przypomina osoby wykreowanej w mediach. W sumie to nie wszystko co piszą jest prawdą jest to tylko cząstka ich prawdziwego ja i ona jest tak duża na ile oni sami pozwolą by fani poznali jacy są na prawdę. Nie jest flirciarzem , jest romantykiem dlatego obstawiam kino , park bądź wesołe miasteczko. I to mam w planach odwiedzić. Wszystkie te trzy miejsca nie są położone w tak dużych odstępach , więc mam nadzieje że uwinę się w godzinę ? Półtorej ? Chłód który towarzyszył już w niektóre wrześniowe wieczory tego dnia doskwierał mi podwójnie. Owinęłam się jeszcze bardziej czarnym kominem i przyspieszyłam kroku. Nareszcie miałam czas by wszystko przemyśleć , by zastanowić się nad niektórymi sytuacjami , czynami czy też wypowiedzianymi czasami pod wpływem emocji słowami. Może i na zewnątrz udaje zimną sukę w środku jestem strasznie wrażliwa. Zaczynam się otwierać na tych wszystkich nowych ludzi , ale dalej jest mi ciężko. Czasami nie mogę się powstrzymać by po prostu kogoś nie zwyzywać czy też nie powiedzieć wprost co myślę dobrze wiedząc że prawda zrani.
Zamieszkanie z chłopakami sprawiło że częściej myślę nad życiem. Rozmyślam nad moim życiem co wcześniej nie miało by miejsca bytu. Przeraża mnie to trochę , ale chyba ta zmiana będzie dobra , wierze w to. Na horyzoncie ujrzałam kino , weszłam tam ale nikogo takiego jak Harry nie spotkałam za to zaliczyłam kuksańca od jakiegoś ośmioletniego dziecka i wpadła na mnie jakaś starsza pani. Postanowiłam szybko opuścić to miejsce by uniknąć innych wpadek. Oddalając się poczułam wibracje w telefonie. Szybko go wyciągnęłam i okazało się że dostałam sms'a od......Zayn'a ! Treść sms'a brzmiała : " Fajnie się skakało z okna ? Normalnie jak ninja ! A no i jeszcze taki mały szczegół masz wpierdol....." Ja natomiast odpisałam : " Yeah wygrałam ! 1:0 dla mnie cyganie. Nie strasz , nie strasz bo się zesrasz. Nie chciałeś mnie wypuścić masz za swoje." i schowałam telefon do kieszeni. Następny przystanek : park. Lecz tam też ich nigdzie nie dostrzegłam , no chyba że są w krzakach i się pierdolą ale w sumie ta opcja także odpada no było by słuchać , nie ? Poza tym ta cała Violin nie jest tak głupia jak mój brat. Ostatnia nadzieja to wesołe miasteczko. Modliłam się by tam ich zastać. Podeszłam do kasy a tam jakaś dziewczynka z balonem i misiem zaczęła się pchać na przód kolejki. Starałam opanować emocje , ale kiedy powiedziała do mnie "suń dupę" nie wytrzymałam.
-A może tak grzeczniej , dziewczynko hę ? -fuknęłam pochylając głowę ku niej.
-No chyba nie. -rzuciła
-Masz mnie przeprosić , albo inaczej pogadamy. -ostrzegłam
-Bo co mi zrobisz ? -grabiła sobie coraz bardziej.
-No wiesz mogę ci na przykład połamać kości czy wydłubać oczy. -uśmiechnęłam się uroczo.
-Maaaaamooooo !! Ta dziewczynka mnie straszy ! -zaczęła się drzeć i  od razu przy niej znalazła się kobieta po 30-stce.
-Co się stało kochanie?-zwróciła się do brzdąca a ja stałam dalej w kolejce nie zwracając na mnie uwagi , wiedziałam że dostanę ochrzan , ale próbowałam bronić swoich racji.
-Ta dziewczyna , o ta duża to ona mnie straszy. -udawała płacząc. Nie uwierzycie scena jak z filmu.
-Pewnie niewychowana jakaś , nie przejmuj się nic na to nie poradzimy.-odrzekła a we mnie się zagotowało.
-Słucham ?! -zmarszczyłam czoło- Że niby ja niewychowana ?! Niech pani spojrzy na swoje dziecko ! Przepychało się a kiedy ja zwróciłam mu uwagę popłakało się  !  Najpewniej ma to po matce , najlepiej zwalić winę na innych nie szukając w sobie jakiejkolwiek dysfunkcji ! I wie pani co , mogę być pewna że pani córka w życiu daleko nie zajdzie. Bo nie ma nawet odwagi przyznać się do błędu !  -  ostatnie słowa skierowałam do dziewczynki która spuściła głowę. Skończyłam swój monolog podchodząc do kasy bo właśnie nadeszła moja kolej. Zwinnie zapłaciłam ,dumnie podnosząc głowę , byłam zadowolona że tak pojechałam tej kobiecie nikt nie ma prawa powiedzieć że jestem nie wychowana. Nawet jeśli to prawda. Nikt nie ma prawa. Chyba nie mam szczęścia do dzieci , nie lubię ich i mnie denerwują. Rozejrzałam się po wesołym miasteczku nigdzie jednak nie znalazłam poszukiwanej mi "pary" Zrezygnowana wyszłam stamtąd i przechadzałam się jeszcze parę dobrych chwil nim postanowiłam  wjechać na London Eye. Dawno nie byłam więc czemu by nie ?  Wjeżdżanie trwało dość długo ale nareszcie winda się zatrzymała i czekałam aż drzwi się otworzą. One się rozsunęły a moim oczom ukazał się widok jakiego bym się nigdy nie spodziewała tam ujrzeć. Stał tam Harry i Rose!  Nie wierze w to!
-O widzę że gołąbeczki gruchają. -powiedziałam z chytrym uśmieszkiem wychodząc z windy.
-Przestań Lus.-wciął Hazza.
-Właśnie ja i on ? Bzdura ! -krzyknęła brunetka.
-Dobra to nie chodzi teraz o to. -przewróciłam oczami. - Więc to tak ty się miziasz z jakimiś dziewczynami a mnie karzesz pilnować ?! -wybuchnęłam.
-Ej my się nie mizialiśmy , ok ? -wtrąciła Rose.
-Własnie ! A po drugie jesteś pod moją opieką ! Ej Zayn miał cie pilnować to dlaczego jesteś tu ? -spytał podejrzliwie.-Zayn.....-odrzekł z żalem.
-Ej ty serio masz chiński zapłon. -dodałam.-Oświadczam że od dzisiaj nie masz prawa rozumiesz , nie masz prawa zakazywać mi wychodzenia z domu ! -powiedziałam grożąc palcem.
-Nie masz jeszcze 18 lat więc twoje zdanie się gówno liczy ! -powiedział przybierając bojową postawę. Rose która do tej pory siedziała cicho odezwała się.
-Wiesz , co ? Nie dziwię się Harry'emu że karze cie pilnować , bo zachowujesz się teraz jak gówniara i dziecko ! -wrzasnęła.
-A co ty możesz o mnie wiedzieć !? Znasz mnie na tyle długo by oceniać ?! -wrzeszczałam.
-Wiesz co , może cię nie znam ale widziałam jaki popis dałaś wczoraj i to nie było odpowiedzialne zachowanie albo teraz na przykład najeżdżasz na brata bez tak naprawdę konkretnego powodu. Zastanów się nad sobą!
-Haha i mówisz mi to ty?! Ty? Serio?! Która na złość swojemu tatusiowi zachowuje się jak rozkapryszone dziecko!? Może i nie jestem dojrzała ale staram się nie ranić innych a ty to właśnie robisz! Zresztą myśl sobie o mnie co chcesz , gówno mnie twoja opinia obchodzi. A tobie Harry chciałam powiedzieć że....że-do moich oczu napłynęły łzy.-że zapomnę o Louis'ie ale proszę cię- błagałam - Nie przekreślaj go. On nie może przestać być twoim przyjacielem przez taką gówniarę jak ja ! -rzuciłam i wbiegłam do windy. Harry popatrzył znacząco na Rose.
-Nie martw się wrócę sama.-uśmiechnęła się zadziornie.
 Wyszedł ze mną. Nie odzywałam się do niego , nie miałam zamiaru. Znowu się kłóciliśmy. To jest bezsensu , jakby się tak głębiej zastanowić to tylko wszystkim szkodzę. Znowu jestem rozbita. Potoki łez wylewały się z moich oczu.
-Luisa...-zaczął
-Tak wiem jestem beznadziejną siostrą! Nie musisz mówić! -krzyknęłam odwracając głowę w jego stronę.
-Nie , hej nie to nie prawda. -rzekł i przybliżył się do mnie ujmując moje ramiona.
-Tak Harry to jest prawda i nie wiem jak bardzo byś chciał nie zmienię się.
-Nie chce żebyś się zmieniała. Zawsze będziesz moją siostrą zawsze, nie zależnie co się będzie działo.
-Przepraszam Harry tak bardzo przepraszam.-rzekłam i wtuliłam się w niego z całej siły on oddał uścisk. Po policzku popłynęły mi  jeszcze większe strumienie łez.
-Jezu nawet nie wiesz jak mi tego brakowało. -powiedział przez moje włosy.
-Harry ?
-Tak ?
-Pogodzisz się z Louis'em ?
-Tak i wiesz nie wiem co ty do niego czujesz ale jeśli jest to coś poważnego....- zawahał się -Bo jak to powiedziała pewna dziewczyna "Miłość nie wybiera. Ona jest albo jej nie ma." więc....
-Tak? -rzekłam radośnie.
-Czujesz coś do Louis'a ?
-Nie ! Tak ! Znaczy nie wiem. Chyba tak... To dość skomplikowane. -wydusiłam.
-Nie będę tego popierał , ale zabronić ci nie mogę...
-Harry kurwa dziękuje !! -rzuciłam się na niego przytuliłam z całych sił. Zaśmiał się. Wyszliśmy z windy i ruszyliśmy przed siebie wstąpiliśmy do MilkShakeCity ja wzięłam shake bananowy a Harry nie chciał , bo coś tam mówił że dzisiaj już był. Mniejsza o to. Wzięłam zamówienie i jeszcze chwile szliśmy w ciszy następnie przysiedliśmy na murku.
-Wiesz , wypadałoby przeprosić Rosalie. -wtrącił Harry
-Tak , wiem mam niewyparzony język , przeproszę.-uśmiechnęłam się ciepło.- A tak btw jest coś między wami ?
-Niestety nie....tak bardzo bym chciały żeby było. Wiesz pierwszy raz jakaś dziewczyna tak na mnie działa. Nie mogę przez nią spać, wydaje się taka nie osiągalna, taka tajemnicza, ale myślę że w głębi duszy to dobra dziewczyna trochę wredna ale daje rade. -skończył wbijając wzrok w ziemie.
-Ej..-podniosłam jego podbródek.- Pamiętaj bądź sobą a tak zdobędziesz tą jedyną, uwierz jej nie zależy na tym kim jesteś czy jesteś gwiazdą czy też nie....jej chodzi o to jakim jesteś człowiekiem. Nic więcej.
-Skąd ty to wiesz ?
-Wyczytałam to z jej oczu. -zaśmiałam się.
-Nie wiedziałam że masz takie magiczne zdolności. - Ja tylko uśmiechnęłam się ciepło.-Wiesz że czasami jesteś strasznie mądrą dziewczyną i mówisz takie mądre rzeczy, że sam się boje, że jesteś chora. - rzekł ze śmiechem.
-Ej ! -dostał kuksańca - W sumie chyba masz racje.
-Ała ! -oburzony masował swoje ramię.
-Harry ?
-Hym ?
-Kocham cię.-szepnęłam.
-Ja ciebie też. -odrzekł przytulając mnie do siebie.- Ja ciebie też. -powtórzył już ciszej.

sobota, 9 marca 2013

Rozdział 6


*Rosalinda*
Leżę sobie tak w moim ciepłym łóżeczku o godzinie.... Chwila.... Na zegarku pisze, że 13 i zastanawiam się co będę dzisiaj czynić. Nie poszłam do szkoły gdyż uznałam, że skoro tata się mną nie interesuje to ja będę olewać wszystko co on mi będzie kazał robić. A po za tym jakoś nie miałam dzisiaj specjalnej ochoty na siedzenie w dusznej sali słuchania ględzenia jakiejś baby, której nie układa się w życiu i wyzywa się na nas ( czyt. uczniach ). Więc jak już mówiłam leniuchowałam sobie gdy usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a. Zdziwiłam się gdyż nie miałam pojęcia, że ktoś się mną interesuje. Hmyy... Podejrzane ? Zwlekłam się z łóżka i podreptałam do biurka aby odczytać wiadomość. Nieznany numer... Podniosłam jedną brew do góry i zaciekawieniem wymalowanym na twarzy kliknęłam na ekranie mojego czarnego BlackBerry otwórz. Treść wiadomości jeszcze bardziej mnie zdziwiła. A brzmiała ona tak. :
" Ej mam sprawę. Po pierwsze tak wziąłem ci telefon gdy nie patrzyłeś i spisałem numer. Po drugie proszę cię o spotkanie. Musimy chyba obgadać sprawy, które dotyczą nas obojgu... i muszę się komuś wyżalić.... Podjechał bym pod ciebie ale  ty nie chciałaś mi podać adresu więc podejć pode mnie najszybciej jak możesz. Nie przyjmuję odmowy. Hazza xxx. ;* "
W końcu nie mam nic do stracenia. Szczerze to mnie nie za bardzo obchodziło co o mnie piszą... Mało tego miałam to głęboko w dupie... Ale najpewniej on ma inne zdanie. Nie wiem czemu ale jakoś zgodziłam się na to spotkanie. Odpisałam krótki " OK " i ruszyłam w stronę garderoby. Wybierając ciuchy zastanawiałam się co o tym wszystkim myśli mój ojciec. Jeśli w ogóle dotarły do niego te plotki to czy on w zareaguje ? Nie no może rodzicem dobrym to on nie jest, ale na reputacji zależy mu strasznie. Wybrałam leginsy w nordycki wzorek, blado-brązowy sweter i buty emo. Poszłam do toalety gdzie uczesałam moje ciemne włosy. Postanowiłam zostawić je rozpuszczone gdyż nie chciało mi się robić z nimi nie wiadomo jakich rzeczy. Umyłam zęby i ubrałam się. Mam taki plus, że nie nakładam tony makijażu na twarz. Lubię naturalność i uważam, że skoro nie mam zmarszczek ani jakichś innych niedoskonałości to nie muszę się ukrywać pod maską. Gotowa zbiegłam na dół do kuchni. Chwyciłam jabłko i po chwili się w nie wgryzłam. Była 14:02 więc postanowiłam, że czas najwyższy się zbierać. Zarzuciłam sobie jeszcze na ramiona płaszczyk i wyszłam z domu zakluczając drzwi. Drogę pokonałam w zaledwie 9 minut i 25 sekund. Tak liczyłam dokładnie. Nie wiem po co hehe.  Gdybym nie utykała to zapewne zajęło by mi to o wiele mnie czasu.
Ale wracając. Stanęłam przed drzwiami do ich nie ukrywajmy olbrzymiego domu i przycisnęłam dwa razy dzwonek. Otworzył mi blondyn z kanapką w ręce. O ile dobrze pamiętam to Niall. Uśmiechnęłam się do niego uroczo co on odwzajemnił pokazując swoją pełną zapchaną buzię na co się roześmiałam. Zarumienił się troszkę więc przestałam rechotać i stanęłam już uspokojona.
- Hej. Jestem Rose i przyszłam zapytać czy zastałam Harry'ego, ponieważ... znacz... no wiesz... - zaczęłam się jąkać - Mamy do omówienia ważną sprawę. - w końcu wypaliłam
- Aha. - powiedział przełykając ostatni kęs swojego pożywienia - Harry jest w środku jeśli chcesz to wejdź i .... - szybko mu przerwałam
- Nie. To znaczy wolałabym nie. Po prostu poproś go tutaj. - popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem on tylko wzruszył ramionami i zniknął w środku domu. Usłyszałam " Styles ! Przyszła Rose ! Ta o której ciągle gadasz ! " Uśmiechnęłam się lekko pod nosem i już po chwili w drzwiach znalazł się oczekiwany przeze mnie Pan Styles.
- Nie słuchaj go. Ja wcale o tobie nic im nie mówiłem. - wypalił kiedy napotkał mój wwiercający wzrok.
- Tylko winny się tłumaczy. - odparłam z rozbawieniem.
- Chodź. Jedziemy do Milk Shake City i porozmawiamy. - szybko zmienił temat. Otworzył mi drzwi od swojego ( zapewne bardzo drogiego ) samochodu po czym usiadł na miejscu kierowcy i ruszyliśmy. Po niecałych 10 minutach byliśmy już na miejscu. Zamówiliśmy sobie po czekoladowym shaku i usiedliśmy w stoliku przy samym rogu. Zapewne po to by nas nie zauważono co i tak było mało prawdopodobne ale... Puki co się sprawdza więc nie chce zapeszyć.
- A więc... - zaczęłam temat - Ominę już fakt, że bez mojego pozwolenia i wiedzy zabrałeś mi mój telefon... - spiorunowałam go wzrokiem na co on się tylko niewinnie uśmiechnął - Po co chciałeś się spotkać ? Hymmm... ? - zapytałam
- A więc...
- Nie zaczyna się zdania od " A więc " - poprawiłam go
- Ty zaczęłaś ! - odparł oburzony
- Ponieważ ja mogę. - wystawiłam mu język
- Nie ważne. Jak pewnie wiesz w gazetach ujawniły się zdjęcia ze mną - pokazał na siebie - i z tobą - pokierował ręce na mnie - w roli głównej w dwuznacznej sytuacji do której tak naprawdę nie doszło, więc pomyślałem, że pewnie nie jest ci to na rękę i - przerwałam mu jego wypowiedź
- Wręcz przeciwnie. - wtrąciłam
- No właśnie. Więc pomyślałem, że moglibyśmy.... że co ?! - dopiero dotarły do niego moje słowa.
- Nie przeszkadza mi to. Wręcz przeciwnie jest mi to na rękę. Mój kochany - namalowałam cudzysłów w powietrzu mówiąc to - ojciec nienawidzi jak jestem w gazetach i strasznie się denerwuje, dzięki czemu ja, automatycznie jestem szczęśliwa. - odparłam
- Że czyli ty mnie wykorzystałaś ?! - oburzył się znowu
- No tak jakby. - odparłam - Ale to ty mnie nachodzisz więc...
- Nikt mnie nie wykorzystuje. To ja mogę. Co ty sobie myślisz, że... że... że... - i się zaciął
- No że ? - poganiałam go
- Że ja ci tak pozwolę ?! - w końcu się wysłowił
- Posłuchaj. Ja nie chcę żebyś mi na coś pozwalał. To twoja wina. Trzeba było na mnie nie wpadać ciągle i ciągle i ciągle i jeszcze raz. Teraz z tymi zdjęciami i tak nic nie zrobisz. Każda próba przekonania ich, że to kłamstwo skończy się na kolejnym artykule i to nie będzie miało końca. A tak jeśli to zostawimy ta sprawa zniknie. Po jakimś czasie znajdą sobie inny ciekawszy temat i zapomną o naszym rzekomym  spotykaniu się. Rozumiesz? -  wyjaśniłam mu
- Ale, ale... - znów zaczął
- Skończ z tym jąkaniem się ! - wrzasnęłam na niego
- Ale czyli, że ci to nie przeszkadza ? - pytał z niedowierzaniem
- Nie. - odparłam krótko, ponieważ zauważyłam, że dłuższe wypowiedzi do niego nie docierają.
- Aha. - siedział osłupiały - Ale, że na pewno ? - zapytał jeszcze raz
- Styles ! - powiedziałam już poddenerwowana
- Dobra. Każda inna dziewczyna była by poddenerwowana tym faktem. - westchnął
- Po pierwsze nie jestem każda, po drugie jakoś nie specjalnie obchodzi mnie co myślą o mnie inni i po trzecie. Nie interesujesz mnie ty. - wskazałam palcem na lokersa.
- I właśnie nie mogę tego pojąć. Przecież jestem... no Harry Styles. - wskazał na siebie
- Ponieważ jesteś zadufaną w sobie gwiazdką, którą nie obchodzą uczucia innych. - odparłam chłodnym tonem
- Nawet mnie nie znasz. Nic o mnie nie wiesz. - powiedział prawie bez dźwięcznie.
- Może i ale czy obchodzi cię ktoś po za tobą ? - zapytałam opierając się łokciami o stół. Zdziwiłam się, że jeszcze na mnie nie wybuchnął no bo każdy normalny człowiek by tak zrobił. No tak. Normalny. To wszystko wyjaśnia.
- Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć to obchodzą mnie moi przyjaciele, rodzina, siostra i tyyyyy...... - przeciągał ostatnią literę - ..siące moich fanek na całym świecie. -dodał szybko i odetchnął.
- Siostra... - powtórzyłam - Właśnie podobno nie dogadujecie się najlepiej. - prychnął - Malik mi powiedział. - szybko się obroniłam
- Nie dogadujemy. To mało powiedziane. Ona mnie nienawidzi. Ciągle robi jakieś rzeczy, które w jej wieku są niedopuszczalne. Sama widziałaś wczoraj. - odparł
- Ale teraz mówisz o skrętach czy oooo... - popatrzył na mnie - A więc o to chodzi. Chodzi ci o to że ona z Lou... Rozumiem. - odparłam z triumfalnym uśmieszkiem
- Nie prawda. - wysyczał
- Właśnie, że tak. Boisz się, że stracisz przyjaciela albo siostrę. Przyznaj to. - naciskałam
- Nie ! - wrzasnął
- Dobra. Wychodzę. Radzę ci w końcu oprzytomnieć. - już chciałam wstać lecz on złapał mnie za nadgarstek i przygwoździł do krzesła.
- Może się trochę boje. - westchnął - Ale ona ma dopiero 16 lat a Louis 19 i on nie jest odpowiedni dla niej.
- Nie jest odpowiedni ? Przecież on jest miły, troskliwy, uroczy, zabawny... Myślisz, że kto był by lepszy ? - zapytałam podejrzliwie
- Skąd możesz wiedzieć jaki on jest ? - zadał pytanie, które zupełnie mnie zdezorientowało. Musiałam szybko coś wymyślić.
- No wiesz w końcu piszą różne rzeczy o was w gazetach i... - próbowałam się wyplątać z tego
- Skąd wiesz, że to prawda ? - dopytywał się
- A nią nie jest ? Może powiesz, że Louis ćpa, pije, pali i Bóg wie co jeszcze ? - milczał - Tak myślałam. Zrozum nie powinieneś się na niego złościć za to, że podoba mu się twoja siostra.
- Ale on jest. No wiesz...
- Nie ma żadnego ALE Harry. Widziałam jak on na nią patrzy. Zależy mu na Lus. Czy tego chcesz czy nie.
- A dlaczego on ? Dlaczego w niej ? - ciągle zadawał pytania
- Miłość nie wybiera. Ona jest albo po prostu jej nie ma. - odparłam - Ale zmieńmy temat - od razu humor się mu poprawił - Słyszałam, że twój zespół będzie grał w naszej szkole. - bardziej stwierdziłam niż spytałam
- Tak. A do której ty klasy chodzisz ?
- Z twoją siostrą. - odparłam na co on wytrzeszczył oczy - raz nie zdałam za to, że pobiłam jedną taką i w ogóle za całość. - szybko dodałam - Musiałam się nie źle na trudzić gdyż mój ojciec ma wpływa ale udało się ! - odpowiedziałam z radością - Ale teraz muszę tkwić w Londynie. - zrobiłam obrażoną minę
- Aha. Czekaj. Nie zwiedzałaś jeszcze ?
- Nop. Jakoś nie specjalnie mi do tego śpieszno.
- No weź. Chodź. Zaczniemy od London Eye. - uradowany chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi. Wiedziałam, że jaki każdy sprzeciw i tak zostanie odrzucony więc bez żadnego gadania ruszyłam za nim. Była już 16:35 więc było ciemno. Szliśmy oświetloną alejką w parku w stronę wielkiego koła z wagonikami zwanym London Eye. Wsiedliśmy do jednego i ruszyliśmy. Na szczęście byliśmy sami więc mieliśmy mnóstwo miejsca. Podeszłam do szyby i zaczęłam oglądać panoramę Londynu. Po ciemku była ona chyba jeszcze ładniejsza niż w dzień, te wszystkie światła dodawały uroku.
- Przepięknie. - westchnęłam dalej podziwiając. Poczułam jak Hazza obejmuje mnie od tyłu i mocno przytula
- Mam lekki lęk wysokości. - szepnął na usprawiedliwienie
- To po co mnie tu zabrałeś ? - zdziwiłam się
- Żeby móc się bez karnie do ciebie przytulać. - odparł i mogę się założyć, że się uśmiechnął.
- A więc to tak. - odwróciłam się do niego przodem. Chyba tego nie przemyślałam bo nasze twarze był strasznie blisko. Próbowałam się cofnąć lecz za mną była szyba.
- Nie masz mi gdzie uciec. - odparł z łobuzerskim uśmieszkiem. Zaczął się do mnie przybliżać jeszcze bardziej, nasze usta były już od siebie zaledwie parę centymetrów, gdy poczułam, że wagonik staje. Szybko wyślizgnęłam się z jego objęć i podeszłam do drzwi, które po chwili się otworzył i ukazała się w niej postać...

piątek, 1 marca 2013

Rozdział 5


*Luisa*
Stałam oszołomiona na środku już pustego pokoju.Wiedząc że nagrabiłam sobie u Harry'ego podwójnie, nie żałowałam. Zacisnęłam pięści ze złości a po moich purpurowych policzkach popłynęły łzy. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam histerycznie płakać , rzucać się. Musiałam pozbyć się negatywnych emocji które towarzyszyły mi ostatnimi czasy. Z dwojga złego lepsze to niż na przykład okaleczanie się.Gdy już skończyłam dyszałam ciężko i ze zmęczenia wpadłam w objęcia Morfeusza.
*Harry*
Jak Louis mógł to zrobić ?! Jak mógł ulec namową mojej siostry ?! I jeszcze ją całować ! Przecież ona ma dopiero 16 lat ! Gdybym wszedł pół godziny później najpewniej by się pieprzyli ! Sama myśl o tym napawa mnie odrazą. Myślałem że można mu zaufać...
Dobrze że była ze mną Ro , bo nie wiem jakby się to dalej potoczyło , pewnie wizytą na ostrym dyżurze. To dziwne , jako jedyna działa na mnie uspokajająco , ciesze się jej obecnością , ostatnimi czasy cały czas o niej myślę. Zagościła w mojej głowie i za cholerę nie chce z niej wyjść.
*Louis*
Wyszedłem z domu cały roztrzęsiony. Ręce drżały mi jak nigdy. Ruszyłem w nieznane. Jaki ja jestem głupi.....jak mogłem pozwolić by sprawy potoczyły się w takim kierunku.  Z drugiej strony tego chyba pragnąłem. Wciąż czuje smak jej brzoskwiniowego błyszczyka. Całowała z taką namiętnością , zmysłowo a jednak delikatnie....Louis !? Opanuj się ! W końcu ona ma tylko 16 lat ! Na dodatek ona była zjarana i nieświadoma tego co czyni. A ja ją wykorzystałem jak jakiś pedofil. Na to są paragrafy. Pójdę do piekła i nigdy nie spojrzę Hazzie w oczy , pewnie mnie nienawidzi zresztą nie dziwię mu się. Gdybym ja był na jego miejscu najpewniej bym go zabił. Chciał to zrobić...gdyby nie ta dziewczyna..przypominała mi pewną bliską niegdyś mi osobę , ale przecież to nie możliwe.
*Luisa*
Nie pamiętam która była godzina kiedy się obudziłam , lecz słońce było już w zenicie.
Niemrawo podniosłam się do pozycji siedzącej lustrując widok znajdujący się dookoła mnie.
Nie dopalone skręty , ogólny chaos.Nagle przypomniał mi się pocałunek , każda sekunda każdy ruch z wrażenia zakręciło mi się w głowie. Kciukiem przejechałam po wierzchu dolnej wargi. Nie wiem czemu ale chciałam znaleźć się w tej sytuacji jeszcze raz. Co się ze mną dzieje ?! Nie jestem pewna , ale na pewno nic dobrego. Zeszłam po schodach kurczowo trzymając się poręczy. Weszłam do salonu aby po chwili opaść na kanapę. Mój telefon zaczął wibrować. Odblokowałam go i zauważyłam wiele nieodebranych połączeń i wiadomości z zapytaniem. Czemu mnie nie ma ? Nie miałam siły ani ochoty im odpisywać więc rzuciłam telefon na fotel na przeciwko mnie. Nagle do pomieszczenia wszedł Harry. Gdy mnie zauważył chciał zawrócić lecz coś go powstrzymało. Momentalnie się zerwałam i stanęłam naprzeciwko niego.
- I co zadowolona jesteś ? - zapytał z nieukrywanym obrzydzeniem
- Może mam cię jeszcze za to przepraszać  ? Powiesz mi, że nigdy czegoś takiego nie robiłeś ?! A no tak przecież ty jesteś idealnym synkiem mamusi ! - wrzasnęłam
- Jak mogłaś ?! Z Louisem ?! - wydarł się na mnie gestykulując rękami
- A więc to o to chodzi ? - odparłam przeciągając każdą sylabę
- Tak ! Nie ! Znaczy, o to też ! O te dwie rzeczy ! - odparł
- O Louis'a nie masz się co martwić ! Byliśmy na haju ! To nic nie znaczyło , to było jedno razowym incydentem spowodowanym brakiem trzeźwości umysłu! Człowieku tak trudno to pojąć ?! - wtedy ujrzałam twarz Tomlinson'a. Nie mogłam odgadnąć jego wyrazu twarzy ale z jego oczu wyczytałam wszystko. Żal , gorycz , smutek i złość. Harry też go zauważył i popatrzył na niego zawistnym wzrokiem
-Lou...-zaczęłam ale on mi uciął.
-Daruj sobie. -rzucił i zniknął mi z pola widzenia.
Postanowiłam wyjaśnić tą sprawę ponieważ to zaczynało robić się chore. Ruszyłam w jego kierunku , lecz Harry złapał mnie za przed ramię i chciał zatrzymać.
-Jeden incydent nie powinien przekreślać waszej przyjaźni więc pozwól mi z nim porozmawiać i wyjaśnić tę sprawę.-spojrzałam na niego wyczekująco. On rozluźnił swój uścisk i po chwili zdjął zrezygnowanie dłoń z mojego ramienia. Pobiegłam na górę po schodach przeskakując co dwa stopnie i trochę zdenerwowana stanęłam przed drzwiami prowadzącymi do pokoju Tomlinson'a. Nie pewnie zapukałam, nie usłyszawszy żadnego odzewu chwyciłam za klamkę i popchnęłam masywne drzwi. Weszłam. Louis stał oparty rękami przodem do okna z opuszczoną głową. Pewnie usłyszał że weszłam bo odwrócił się. Zauważyłam że jego oczy są zaszklone.
-Louis nie jestem dobra w tych gadkach , dlatego powiem prosto z mostu. Ten pocałunek był..-zawahałam się , powiedzieć że nic nie znaczył czy wyznać mu prawdę ? Zdecydowałam się skłamać. -Był... On po prostu kurwa nic nie znaczył !-ostatnie słowo wykrzyczałam.
- Dla mnie znaczył ! -odkrzyknął szatyn zwracając się ku mnie.
- Louis nie mógł....-odparłam prawie szeptem.
- Dlaczego ? -uniósł pytająco jedną brew.
- Na litość boską , byliśmy na haju !
- Ja nie byłem ! -a mnie zatkało.
- Co... przecież... przecież.... ty .... ze mną .... ale jak ?! - zaczęłam się jąkać. Tomo szybko się do mnie przybliżył, ujął moją twarz i namiętnie pocałował. Czułam jak robi mi się gorąco, ale nie mogłam pozwolić tej chwili trwać więc szybko go odepchnęłam. Nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego dźwięku. Tomlinson patrzył na mnie wyczekująco.
- Powiedz coś. - szepnął
-  To za dużo..- powiedziałam prawie bezdźwięcznie. -Louis zapomnij o tym. -rzuciłam cofając się w kierunku wyjścia.
- Dlaczego odwzajemniłaś pocałunek ? -ciągnął dalej.
- Louis proszę cię zostaw to. Będzie dla nas lepiej jeśli...
- Dla nas ?! Ty nie myślisz o nas !!! Nie obchodzi cię co ja czuję, co ja mam do powiedzenia ! Przejmujesz się tylko sobą ! Nawet nie chcesz spróbować !!! - wydarł się na mnie
- Czego spróbować ?! Tak myślę o sobie ! Ale gdyby to ode mnie zależało nie było by tej rozmowy ! Myślę o tobie ! i o Harrym ! o waszej przyjaźni ! Czegokolwiek ty oczekujesz ja nie mogę ci tego dać ! Pogódź się z tym teraz ! Nie możesz mieć każdej ! -z emocji zaczęłam uderzać pięściami o jego tors. On złapał mnie za przeguby nadgarstków i przytulił mocno do siebie.Odsunął się ode mnie i spojrzał głęboko w oczy
-Nie chce każdej , chce ciebie. -powiedział to tak czule i z takim uczuciem że nogi się pode mną ugięły.
-Louis ja nie wiem....naprawdę nie wiem co powiedzieć , daj mi to przemyśleć.-wyrwałam się i szybko opuściłam jego pokój. Chyba dotarły do niego moje wcześniej wypowiedziane słowa bo nie pobiegł za mną. Miałam komplety mętlik w głowie z jednej strony było w nim coś takiego , wręcz magicznego co nie pozwalało mi przestać o nim myśleć ale z drugiej jednak bałam się. A jeśli to tylko zauroczenie ? Chora , bezsensowna fascynacja ? Co powie Harry , wtedy zniszczyłabym ich przyjaźń. Znienawidziliby się już do reszty a ja przez całe życie obwiniałabym się....nie , nie, nie ! Nie ma opcji ! Nie chce spieprzyć sobie życia , nie chce spieprzyć życie jemu. Czemu los postawił mnie przed tak trudnym wyborem ? I jeszcze muszę z nim mieszkać. Coś czuje że jestem wystawiana na ciężką próbę. Swoje uczucia postanowiłam odstawić jednak na boczny tor , moim jedynym teraz priorytetem było pogodzenie mojego brata i Louisa. Nie wiem jak to zrobię , ale jakoś na pewno....
Z moich zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi zbiegłam po reszcie schodów jakie mi zostały do przebycia.Stanęłam na przeciwko drzwi i ujrzałam mojego dobrego znajomego Justina Biebera właśnie witał się z Niallem. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się ciepło a ja z rozpędu rzuciłam mu się na szyje. Odkąd pamiętam zawsze tak robiłam , przywykł już do takich niecodziennych przywitań. Ob kręcił mnie kilka razy wokół własnej osi i postawił na ziemi. Przytuliłam go.
-Heeeej nie za dużo tych czułości ? -zapytał Horanek z udawaną zazdrością.
-No co ? Dawno go nie widziałam. -wystawiłam mu język dalej przytulając Justina.
-Co tam mała ? Jak ci leci ? -odezwał się szatyn odklejając się ode mnie. Zlustrował mnie wzrokiem i zmrużył oczy. Ja odwróciłam głowę.
-Lepiej się w to nie mieszajmy , przyjdzie czas a sama nam powie. -powiedział blondyn kładąc rękę na moim ramieniu. -To co gotowy ? -zapytał
-Idziesz już ? -zrobiłam smutną minkę.
-Niestety , umówiłem się z Niall'em na mecz. -uśmiechnął się zadziornie.
-Wiedz że odbierasz mi męża i to będzie twoja wina jak wniosę pozew o rozwód.-zmierzyłam go wzrokiem.
-Oj tam , oj tam całus powinien załatwić sprawę. -zaśmiał się dając mi soczystego całusa w polik.
-Ale ty jesteś słodki. -dodałam uroczo. On uśmiechnął się ukazując szereg białych i prostych już zębów.
-Jak ja jestem słodki to ty nie wiem co jesteś ! -zaśmiał się.
-Niall nie widziałeś Harry'ego ? Muszę...
-Wyszedł gdzieś no wiesz z tą dziewczyną co wczoraj..
-Tak wiem , dzięki. No wynocha już ! krzyknęłam wypraszając ich. Zaczęli się śmiać a ja zamknęłam drzwi. Chwyciłam buty i płaszcz szybko je ubrałam
-Wybierasz się gdzieś ? -rzekł Zayn wchodząc do przed pokoju.
-Nie twój interes. -odrzekłam beznamiętnie.
-Harry kazał mi  cię pilnować i żebyś nigdzie nie wychodziła dzisiejszego wieczoru. -powiedział a ja zrobiłam minę typu "Are you fucking kidding me ?!"
-No chyba sobie żarty robisz ? Nie mam już dziesięciu latek żeby mnie pilnować , wyjdę czy tego chcesz czy nie. -zbliżyłam się do niego specjalnie go wkurwiając. Odwróciłam się i już miałam chwycić za klamkę kiedy on złapał mnie za ramie tym samym wykonałam obrót o 180 stopni.
-Nigdzie nie idziesz. -odparł stanowczo.
-Owszem idę. -wysyczałam i wyszarpnęłam się , ale on nie dawał za wygraną.
-Nie kłóć się ze mną , bo wiesz że i tak nie wygrasz. -odrzekł a w jego głosie mogłam wyczuć nutkę złości. Opuściłam dłoń zrezygnowanie i spojrzałam na niego krzywo. Pobiegłam do mojego pokoju trzaskając drzwiami. -Głupiutki Zayn , oh głupiutki -mówiłam cicho się śmiejąc.
Nie myślał chyba że się poddam ? Wzięłam kartkę i nabazgrałam : "Ja zawsze wygrywam , nie wyjdę tak ? to w inny sposób kotku. xx"  Położyłam ja na biurku i otworzyłam okno , nie był to wysoki dom więc z łatwością zeszłam na ziemie. Rzuciłam jeszcze ostatnie u kratkowe spojrzenie na dom i pobiegłam szukając Harry'ego.

Statystyka

Obserwatorzy