piątek, 1 marca 2013

Rozdział 5


*Luisa*
Stałam oszołomiona na środku już pustego pokoju.Wiedząc że nagrabiłam sobie u Harry'ego podwójnie, nie żałowałam. Zacisnęłam pięści ze złości a po moich purpurowych policzkach popłynęły łzy. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam histerycznie płakać , rzucać się. Musiałam pozbyć się negatywnych emocji które towarzyszyły mi ostatnimi czasy. Z dwojga złego lepsze to niż na przykład okaleczanie się.Gdy już skończyłam dyszałam ciężko i ze zmęczenia wpadłam w objęcia Morfeusza.
*Harry*
Jak Louis mógł to zrobić ?! Jak mógł ulec namową mojej siostry ?! I jeszcze ją całować ! Przecież ona ma dopiero 16 lat ! Gdybym wszedł pół godziny później najpewniej by się pieprzyli ! Sama myśl o tym napawa mnie odrazą. Myślałem że można mu zaufać...
Dobrze że była ze mną Ro , bo nie wiem jakby się to dalej potoczyło , pewnie wizytą na ostrym dyżurze. To dziwne , jako jedyna działa na mnie uspokajająco , ciesze się jej obecnością , ostatnimi czasy cały czas o niej myślę. Zagościła w mojej głowie i za cholerę nie chce z niej wyjść.
*Louis*
Wyszedłem z domu cały roztrzęsiony. Ręce drżały mi jak nigdy. Ruszyłem w nieznane. Jaki ja jestem głupi.....jak mogłem pozwolić by sprawy potoczyły się w takim kierunku.  Z drugiej strony tego chyba pragnąłem. Wciąż czuje smak jej brzoskwiniowego błyszczyka. Całowała z taką namiętnością , zmysłowo a jednak delikatnie....Louis !? Opanuj się ! W końcu ona ma tylko 16 lat ! Na dodatek ona była zjarana i nieświadoma tego co czyni. A ja ją wykorzystałem jak jakiś pedofil. Na to są paragrafy. Pójdę do piekła i nigdy nie spojrzę Hazzie w oczy , pewnie mnie nienawidzi zresztą nie dziwię mu się. Gdybym ja był na jego miejscu najpewniej bym go zabił. Chciał to zrobić...gdyby nie ta dziewczyna..przypominała mi pewną bliską niegdyś mi osobę , ale przecież to nie możliwe.
*Luisa*
Nie pamiętam która była godzina kiedy się obudziłam , lecz słońce było już w zenicie.
Niemrawo podniosłam się do pozycji siedzącej lustrując widok znajdujący się dookoła mnie.
Nie dopalone skręty , ogólny chaos.Nagle przypomniał mi się pocałunek , każda sekunda każdy ruch z wrażenia zakręciło mi się w głowie. Kciukiem przejechałam po wierzchu dolnej wargi. Nie wiem czemu ale chciałam znaleźć się w tej sytuacji jeszcze raz. Co się ze mną dzieje ?! Nie jestem pewna , ale na pewno nic dobrego. Zeszłam po schodach kurczowo trzymając się poręczy. Weszłam do salonu aby po chwili opaść na kanapę. Mój telefon zaczął wibrować. Odblokowałam go i zauważyłam wiele nieodebranych połączeń i wiadomości z zapytaniem. Czemu mnie nie ma ? Nie miałam siły ani ochoty im odpisywać więc rzuciłam telefon na fotel na przeciwko mnie. Nagle do pomieszczenia wszedł Harry. Gdy mnie zauważył chciał zawrócić lecz coś go powstrzymało. Momentalnie się zerwałam i stanęłam naprzeciwko niego.
- I co zadowolona jesteś ? - zapytał z nieukrywanym obrzydzeniem
- Może mam cię jeszcze za to przepraszać  ? Powiesz mi, że nigdy czegoś takiego nie robiłeś ?! A no tak przecież ty jesteś idealnym synkiem mamusi ! - wrzasnęłam
- Jak mogłaś ?! Z Louisem ?! - wydarł się na mnie gestykulując rękami
- A więc to o to chodzi ? - odparłam przeciągając każdą sylabę
- Tak ! Nie ! Znaczy, o to też ! O te dwie rzeczy ! - odparł
- O Louis'a nie masz się co martwić ! Byliśmy na haju ! To nic nie znaczyło , to było jedno razowym incydentem spowodowanym brakiem trzeźwości umysłu! Człowieku tak trudno to pojąć ?! - wtedy ujrzałam twarz Tomlinson'a. Nie mogłam odgadnąć jego wyrazu twarzy ale z jego oczu wyczytałam wszystko. Żal , gorycz , smutek i złość. Harry też go zauważył i popatrzył na niego zawistnym wzrokiem
-Lou...-zaczęłam ale on mi uciął.
-Daruj sobie. -rzucił i zniknął mi z pola widzenia.
Postanowiłam wyjaśnić tą sprawę ponieważ to zaczynało robić się chore. Ruszyłam w jego kierunku , lecz Harry złapał mnie za przed ramię i chciał zatrzymać.
-Jeden incydent nie powinien przekreślać waszej przyjaźni więc pozwól mi z nim porozmawiać i wyjaśnić tę sprawę.-spojrzałam na niego wyczekująco. On rozluźnił swój uścisk i po chwili zdjął zrezygnowanie dłoń z mojego ramienia. Pobiegłam na górę po schodach przeskakując co dwa stopnie i trochę zdenerwowana stanęłam przed drzwiami prowadzącymi do pokoju Tomlinson'a. Nie pewnie zapukałam, nie usłyszawszy żadnego odzewu chwyciłam za klamkę i popchnęłam masywne drzwi. Weszłam. Louis stał oparty rękami przodem do okna z opuszczoną głową. Pewnie usłyszał że weszłam bo odwrócił się. Zauważyłam że jego oczy są zaszklone.
-Louis nie jestem dobra w tych gadkach , dlatego powiem prosto z mostu. Ten pocałunek był..-zawahałam się , powiedzieć że nic nie znaczył czy wyznać mu prawdę ? Zdecydowałam się skłamać. -Był... On po prostu kurwa nic nie znaczył !-ostatnie słowo wykrzyczałam.
- Dla mnie znaczył ! -odkrzyknął szatyn zwracając się ku mnie.
- Louis nie mógł....-odparłam prawie szeptem.
- Dlaczego ? -uniósł pytająco jedną brew.
- Na litość boską , byliśmy na haju !
- Ja nie byłem ! -a mnie zatkało.
- Co... przecież... przecież.... ty .... ze mną .... ale jak ?! - zaczęłam się jąkać. Tomo szybko się do mnie przybliżył, ujął moją twarz i namiętnie pocałował. Czułam jak robi mi się gorąco, ale nie mogłam pozwolić tej chwili trwać więc szybko go odepchnęłam. Nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego dźwięku. Tomlinson patrzył na mnie wyczekująco.
- Powiedz coś. - szepnął
-  To za dużo..- powiedziałam prawie bezdźwięcznie. -Louis zapomnij o tym. -rzuciłam cofając się w kierunku wyjścia.
- Dlaczego odwzajemniłaś pocałunek ? -ciągnął dalej.
- Louis proszę cię zostaw to. Będzie dla nas lepiej jeśli...
- Dla nas ?! Ty nie myślisz o nas !!! Nie obchodzi cię co ja czuję, co ja mam do powiedzenia ! Przejmujesz się tylko sobą ! Nawet nie chcesz spróbować !!! - wydarł się na mnie
- Czego spróbować ?! Tak myślę o sobie ! Ale gdyby to ode mnie zależało nie było by tej rozmowy ! Myślę o tobie ! i o Harrym ! o waszej przyjaźni ! Czegokolwiek ty oczekujesz ja nie mogę ci tego dać ! Pogódź się z tym teraz ! Nie możesz mieć każdej ! -z emocji zaczęłam uderzać pięściami o jego tors. On złapał mnie za przeguby nadgarstków i przytulił mocno do siebie.Odsunął się ode mnie i spojrzał głęboko w oczy
-Nie chce każdej , chce ciebie. -powiedział to tak czule i z takim uczuciem że nogi się pode mną ugięły.
-Louis ja nie wiem....naprawdę nie wiem co powiedzieć , daj mi to przemyśleć.-wyrwałam się i szybko opuściłam jego pokój. Chyba dotarły do niego moje wcześniej wypowiedziane słowa bo nie pobiegł za mną. Miałam komplety mętlik w głowie z jednej strony było w nim coś takiego , wręcz magicznego co nie pozwalało mi przestać o nim myśleć ale z drugiej jednak bałam się. A jeśli to tylko zauroczenie ? Chora , bezsensowna fascynacja ? Co powie Harry , wtedy zniszczyłabym ich przyjaźń. Znienawidziliby się już do reszty a ja przez całe życie obwiniałabym się....nie , nie, nie ! Nie ma opcji ! Nie chce spieprzyć sobie życia , nie chce spieprzyć życie jemu. Czemu los postawił mnie przed tak trudnym wyborem ? I jeszcze muszę z nim mieszkać. Coś czuje że jestem wystawiana na ciężką próbę. Swoje uczucia postanowiłam odstawić jednak na boczny tor , moim jedynym teraz priorytetem było pogodzenie mojego brata i Louisa. Nie wiem jak to zrobię , ale jakoś na pewno....
Z moich zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi zbiegłam po reszcie schodów jakie mi zostały do przebycia.Stanęłam na przeciwko drzwi i ujrzałam mojego dobrego znajomego Justina Biebera właśnie witał się z Niallem. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się ciepło a ja z rozpędu rzuciłam mu się na szyje. Odkąd pamiętam zawsze tak robiłam , przywykł już do takich niecodziennych przywitań. Ob kręcił mnie kilka razy wokół własnej osi i postawił na ziemi. Przytuliłam go.
-Heeeej nie za dużo tych czułości ? -zapytał Horanek z udawaną zazdrością.
-No co ? Dawno go nie widziałam. -wystawiłam mu język dalej przytulając Justina.
-Co tam mała ? Jak ci leci ? -odezwał się szatyn odklejając się ode mnie. Zlustrował mnie wzrokiem i zmrużył oczy. Ja odwróciłam głowę.
-Lepiej się w to nie mieszajmy , przyjdzie czas a sama nam powie. -powiedział blondyn kładąc rękę na moim ramieniu. -To co gotowy ? -zapytał
-Idziesz już ? -zrobiłam smutną minkę.
-Niestety , umówiłem się z Niall'em na mecz. -uśmiechnął się zadziornie.
-Wiedz że odbierasz mi męża i to będzie twoja wina jak wniosę pozew o rozwód.-zmierzyłam go wzrokiem.
-Oj tam , oj tam całus powinien załatwić sprawę. -zaśmiał się dając mi soczystego całusa w polik.
-Ale ty jesteś słodki. -dodałam uroczo. On uśmiechnął się ukazując szereg białych i prostych już zębów.
-Jak ja jestem słodki to ty nie wiem co jesteś ! -zaśmiał się.
-Niall nie widziałeś Harry'ego ? Muszę...
-Wyszedł gdzieś no wiesz z tą dziewczyną co wczoraj..
-Tak wiem , dzięki. No wynocha już ! krzyknęłam wypraszając ich. Zaczęli się śmiać a ja zamknęłam drzwi. Chwyciłam buty i płaszcz szybko je ubrałam
-Wybierasz się gdzieś ? -rzekł Zayn wchodząc do przed pokoju.
-Nie twój interes. -odrzekłam beznamiętnie.
-Harry kazał mi  cię pilnować i żebyś nigdzie nie wychodziła dzisiejszego wieczoru. -powiedział a ja zrobiłam minę typu "Are you fucking kidding me ?!"
-No chyba sobie żarty robisz ? Nie mam już dziesięciu latek żeby mnie pilnować , wyjdę czy tego chcesz czy nie. -zbliżyłam się do niego specjalnie go wkurwiając. Odwróciłam się i już miałam chwycić za klamkę kiedy on złapał mnie za ramie tym samym wykonałam obrót o 180 stopni.
-Nigdzie nie idziesz. -odparł stanowczo.
-Owszem idę. -wysyczałam i wyszarpnęłam się , ale on nie dawał za wygraną.
-Nie kłóć się ze mną , bo wiesz że i tak nie wygrasz. -odrzekł a w jego głosie mogłam wyczuć nutkę złości. Opuściłam dłoń zrezygnowanie i spojrzałam na niego krzywo. Pobiegłam do mojego pokoju trzaskając drzwiami. -Głupiutki Zayn , oh głupiutki -mówiłam cicho się śmiejąc.
Nie myślał chyba że się poddam ? Wzięłam kartkę i nabazgrałam : "Ja zawsze wygrywam , nie wyjdę tak ? to w inny sposób kotku. xx"  Położyłam ja na biurku i otworzyłam okno , nie był to wysoki dom więc z łatwością zeszłam na ziemie. Rzuciłam jeszcze ostatnie u kratkowe spojrzenie na dom i pobiegłam szukając Harry'ego.

1 komentarz:

Statystyka

Obserwatorzy