niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 8


*Rosalie*
Ruszyłam prawie, że pustymi alejkami do mojego domu. Zimne podmuchy wiatru otulały moją twarz pozostawiając na niej czerwone rumieńce. Zastanawiam się nad tym wszystkim. Nad niedoszłym pocałunkiem z Harrym. Najgorsze jest to, że chyba tego chciałam. Co się ze mną dzieje?! I w końcu doszłam do tematu siostry Harry'ego. Myślałam nad jej słowami. Niestety miała rację. Zachowuje się jak gówniara ciągle próbując dopiec mojemu ojcu. Ale od dzisiaj z tym koniec. Będę robić to na co ja mam ochotę i tylko to. Po jakimś czasie doszłam do mojego domu. Zakluczyłam drzwi od środka i udałam się na górę po schodach. Nacisnęłam klamkę od drzwi mojego pokoju i po chwili znalazłam się w moim królestwie. Była dopiero 18 więc wykąpałam się i przebrałam po czym zbiegłam na dół z zamiarem przygotowania sobie kolacji. Zrobiłam naleśniki, które zajęłam w błyskawicznym tempie. Włożyłam talerz do zmywarki, która była prawie pełna więc ją włączyłam. Zrobiłam sobie pop corn po czym usiadłam na kanapie w salonie i zaczęłam oglądać jakiś film, który się właśnie zaczął. " Love Actually ". Nie powiem był całkiem fajny. Uśmiałam się na nim z głupoty ludzkiej. Kiedy pojawiły się końcowe napisy na zegarze widniała godzina 22. Nie byłam jeszcze śpiąca więc postanowiłam chwilę porysować. Wzięłam mój szkicownik do ręki i po chwili zaczęłam rysować. Moja ręka rysowała bez ustanku. Nawet ja sama nie widziałam jaki będzie efekt końcowy. Po chwili ujrzałam dobrze znane mi miejsce z Doncaster. Wiedziałam o nim tylko ja i Louis gdyż znajdowało się w środku bujnego lasu.

- Dom. - szepnęłam. Mój prawdziwy dom. Patrzyłam jeszcze chwilę na moje dzieło gdy usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a. :
" Dziękuje za twoje rady. Pomogły. Mam nadzieję, że się jeszcze umówimy, ponieważ dzisiejszego wieczoru długo nie zapomnę. Hazza xxx ;) "
Uśmiechnęłam się szeroko i postanowiłam mu odpisać :
" Miło mi to słyszeć. Skąd wiesz, że będę się chciała jeszcze z tobą spotkać? o.O :P "
Długo nie musiałam czekać na odpowiedź :
" Ponieważ nie możesz mi się oprzeć. :P ;*** "
" Raczej ty mnie ;) :P "
" No oczywiście. "
" Dobranoc Harry "
" Branoc Ro :* "
Dzięki niemu zaczęłam się nieopamiętanie śmiać. Właśnie dlatego go lubiłam. Sprawiał, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Mogę się przyznać. Lubię tego zakochanego w swoich loczkach pedałka. Ale czy coś więcej... Nie sądzę chodź... On jest taki... uroczy.... troskliwy.... słodki .... Ogarnij się Rose! Nie waż mi się w nim zakochać ! Och uwielbiam myśleć o sobie w trzeciej osobie. Hah. Dobra dosyć tego dobrego. Jutro szkoła i ja postanowiłam się do niej wybrać. Niech stracę. Wzięłam swój szkicownik pod ramię, telefon w łapę i poczłapałam do mojego pokoju. Rutynowo zeszyt wsadziłam pod poduszkę. Miałam w nim nie tylko rysunki lecz tak że jakieś amatorskie teksty piosenek i kilka przemyśleń. Służył mi jak pamiętnik tylko było w nim trochę urozmaiceń. Nastawiłam budzik na 6 rano i odłożyłam go na stoliczek znajdujący się po prawej stronie łóżka. Po paru chwilach odpłynęłam w objęciach Morfeusza.
~*~
#Dryń.
Och jak mi się nie chce wstawać. Gdyby nie to, że budzikiem był mój telefon to już by leżał rozwalony na podłodze. Niechętnie zwlekłam się z łóżka przy okazji wyłączając alarm. Ubrałam się w luźny dres i jak prawie codziennie poszłam poćwiczyć do siłowni. Pobiegałam chwilę na bieżni po czym zawiesiłam worek treningowy w osobnej sali i zaczęłam w niego nawalać z całej siły. Wyczerpana ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam szybką zimną orzeźwiającą kąpiel po czym owinięta w ręcznik wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę garderoby. Wybrałam to :
 
Kiedy zbiegłam na dół wybiła godzina 7:23. Aby się nie spóźnić postanowiłam nic nie jeść. I tak nie byłam głodna. Zawsze tak mam, że nie potrafię jeść rano. Chwyciłam mój płaszczyk po czym wyszłam z domu zakluczając go. Ruszyłam powolnym krokiem w stronę miejsca gdzie podobno kształcimy nasze umysły. Po niecałych 30 minutach byłam w szkole. Strasznie powoli szłam na lekcje dlatego właśnie tyle mi to zajęło. Zdjęłam płaszczyk po czym pognałam na zajęcia. Pierwszy był język Francuski. Dla mnie to łatwizna, ponieważ jestem w połowie Francuską. Stąd też mój akcent ale pewnie to już wiadome. Po skończonej lekcji osowiale wyszłam z klasy i zaczęłam kierować się na następne zajęcia. Kiedy byłam już w połowie ktoś mnie zaczepił. Tą osobą okazała się Lus. Popatrzyłam na nią pytającym wzrokiem a ta zaczęła się bawić palcami.
- No ja chciałam cię przeprosić. Harry wszystko mi wyjaśnił i teraz wiem, że źle cię oceniłam. - wydusiła na jednym wdechu
- Na serio ? - zapytałam nie dowierzając
- Tak.
- W takim razie wybaczam. Ja też cię przepraszam za to, że oceniłam cię po pozorach. - westchnęłam
- Nie ma sprawy. Większość osób tak o mnie myśli. - uśmiechnęła się lekko
- Ale chcę żebyś wiedziała, że ja nie. - odwzajemniłam wyszczerz. Dalej w ciszy ruszyłyśmy na lekcje gdyż usłyszałyśmy dzwonek. Język Angielski. Nikt i tak nie słuchał tego co mówił wykładowca więc zaczęłam rozmowę z Luisą. Całkiem fajnie się z nią gadało. Nie była jak większość w jej wieku osób niedojrzała. To właśnie był mój główny problem. Przez to, że nie zdałam musiałam się zadawać z dzieciakami. Lecz siostra Styles'a wcale taka nie była. Po usłyszeniu dzwonka ruszyliśmy do sali muzycznej gdyż właśnie tam miał się odbyć konkurs. Były tam najprzyzwoitsze warunki. Scena, nagłośnienie i dużo miejsca. Razem z Isą usadowiłyśmy się na końcu sali i czekałyśmy na rozpoczęcie show. Moje uszy już pękały od napalonych fanek 1D. No cóż. Muszę to przeboleć. Jakoś mi się uda. Po chwili zgasiły się światła i na scenę wkroczyli a właściwie wbiegli chłopacy. Widziałam jak bardzo kochają to co robią. Ich emocje udzielały się wszystkim zebranym. Nawet p. Clinton podskakiwała i wrzeszczała. Na co obie z Lu wybuchnęłyśmy śmiechem. Uwierzcie mi. Widok podskakującej starej babki z celulitem i obwisłymi (sami wiecie czym ;) ) jest niezapomniany. Zobaczyłam jak Hazza wyszukuje kogoś w tłumie i zatrzymuje wzrok na mnie ? Obejrzałam się za siebie lecz nie zobaczyłam nikogo za mną. Więc znów popatrzyłam na niego. Ten się uśmiechnął i wysłał mi oczko. Wymieniłam porozumiewawcze spojrzenia z Isą i po chwili wydostałyśmy się na korytarz.
- No nareszcie się stamtąd wydostałyśmy ! - uradowała się Luisa.
- Noo. - przeciągnęłam chodź tak naprawdę wciąż byłam myślami gdzie indziej.
- Ziemia do Rosalindy! - krzyknęła i zaczęła machać mi rękami przed twarzą.
- Nie nazywaj mnie tak! - odwrzasnęłam i zatrzymałam jej wirujące łapska
- Nie tak nerwowo. - uśmiechnęła się łobuzersko - Widziałam jak mój brat na ciebie patrzy. Takimi słodki oczkami.. - pomrugała szybko kilka razy swoimi oczętami
- Weź przestań. On gapił się na ciebie. W końcu jesteś jego siostrą. - odparłam
- Faktycznie lecz to nie zmienia faktów. - zaczęła
- Jakich ? - zaciekawiłam się
- Takich, że mój brat na ciebie leci- odparła
- To twoja teoria.
- Kochana ja to wiem. - odparła pewne siebie
- Jaka szkoda, że nie mam się czym ochlać. - powiedziałam na głos coś co miało zostać w mojej głowie.
- Co ?! - prawie krzyknęła Is
- Nom. Mój ojciec kazał sprawdzać mój dom. Zabronił mi wszystkiego. - odparłam z grymasem na twarzy
- No to masz szczęście gdyż u mnie barek jest pełny. - uśmiechnęła się. Popatrzyłam się na nią po czym razem pobiegłyśmy do naszych szafek po kurtki a następnie ruszyłyśmy do domu blondynki. Wchodząc zdjęłyśmy buty i okrycie wierzchne a następnie pokierowałyśmy się do salonu gdzie znajdował się jak przypuszczam ich barek. Lu wyciągnęła 2 butelki Jack'a Daniells'a i podała mi jedną. Podziękowałam i usiadłam na kanapie. Stuknęłyśmy się butelkami i zaczęłyśmy pić z gwinta. Po około pół godzinie moja butelka była pusta. Spojrzałam na Is i ona też właśnie wypiła ostatni łyk swojego trunku. Była już nie źle wstawiona, ja zresztą też lecz to nam nie przeszkadzało. Wyciągnęła Bols'a i po chwili znów piłyśmy. Śmiałyśmy się przy tym i opowiadałyśmy różne głupoty.
- Ja kiedyś biegałam w bieliźnie przed domem. W zimie. - i znów wybuchnęłyśmy śmiechem po mojej wypowiedzi. Dowiedziałam się wielu ciekawych i trochę dziwnych informacji o Harrym. Aż spadłam z kanapy. Hah. Właśnie się ścigałyśmy która pierwsza wypije resztę kiedy do domu wpadli chłopacy widząc ich momentalnie oderwałyśmy się od butelek i dalej urwał mi się film .
*Harry*
Wpadliśmy do domu z chłopakami i od razu wyczułem zapach alkoholu. Rzuciłem się w miejsce z którego on dochodził. Po chwili znalazłem się w salonie i pierwsze co ujrzałem to Lus.
- Co ty kurwa odpierdalasz?! - wrzasnąłem widząc koło niej po 2 butelki wódki i whisky
- My. Braciszku. Wzmacniam znajomość moją i Rose. - wskazała na kogoś leżącego obok kanapy. Dopiero teraz ją zauważyłem. Leżała na ziemi i tarzała się ze śmiechu.
- R ?!
- Hej Ha...zza - powiedziała czkając co chwila - Świetny występ. - próbowała wstać ale jej to nie wyszło i wywróciła się na kanapę - A ty. - wskazała na Louis'a - Jak mogłeś zapomnieć o  swojej starej przyjaciółce z rodzinnego miasta ? - zapytała w końcu wstając i podpierając się rakami w biodrach
- Ja... Misiak ? - zapytał na co ja zrobiłem wielkie oczy
- Do geniuszy to ty nigdy nie należałeś. - zaśmiała się i znów prawie upadła lecz zdążyłem ją złapać.
- Nie mam pojęcia o co tutaj chodzi. - powiedziałem. Spojrzałem na Is, która chyba zasnęła na tej sofie. - Tomo weź ją zanieś - wskazałem głową na moją siostrę. On nic nie powiedział tylko chwycił ją na ręce i ruszył po schodach na górę. Ja tak samo postąpiłem z Rosalie. Na szczęście była lekka więc nie było strasznie trudne wniesienie jej. Gorzej było bo mnie okładała pięściami po klatce lecz po chwili jej się to znudziło i przestałam. Otworzyłem z kopniaka drzwi do mojego pokoju. Zamknąłem je nogą i podszedłem do łóżka kładąc na nim dziewczynę. Pochylałem się nad nią i już chciałem się wyprostować lecz ona złapała mnie za szyje i przybliżyła się do mnie. Nasze usta dzieliły milimetry. Tak strasznie chciałem ją pocałować, chodź wiem, że nie powinienem gdyż była pijana.
- Nie zostawiaj mnie. - szepnęła. Uśmiechnąłem się i delikatnie musnąłem ją w usta co ona odwzajemniała. Pocałunek stawał się co raz bardziej namiętny a ja leżałem już na niej całym swoim ciałem lecz w porę oprzytomniałem. Odsunąłem się od niej.
- Jesteś pijana - szepnąłem - Idź spać. - pocałowałem ją w czoło i po długich namowach położyłem się obok niej. Czułem jej równy oddech na moim torsie. Z dziewczyną wtuloną we mnie zasnąłem.

3 komentarze:

Statystyka

Obserwatorzy