czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 13


*Luisa*
Przez cały dzień zastanawiałam się co powiem Tomlinson'owi kiedy już się spotkamy? Najgorsze jest to że nie jestem pewna uczuć którymi go darzę. Myślałam, że czas pokaże. Chyba jednak za mało go upłynęło. I jeszcze Rose....nie wiem co o tym myśleć. Chciałabym wierzyć w tą opowieść o zagubionych przyjaciołach, ale jakoś nie mogę. A jeśli było między nimi coś więcej? A teraz uczucie odżyło ze zdwojoną siłą? Te myśli kłębiły się w mojej głowie, nie pozwalając mi zapomnieć o tym dzisiejszym spotkaniu.  Postanowiłam być opanowana i nie okazywać zazdrości którą powiedzmy sobie szczerze gdzieś tam w środku ukrywałam. Najbardziej jednak z tego wszystkiego niepokoiło mnie zachowanie Harry'ego. Cały czas chodzi poddenerwowany , nie może znaleźć sobie miejsca.
-Harry uspokój się kurwa! Takie zadręczanie się byle czym nikomu nie służy! -wrzasnęłam dość mocno wkurwiona jego zachowaniem. Na szczęście reszty chłopaków nie było w domu. Niall wyjechał na parę dni do Irlandii, Zayn pojechał z Liam'em i Dan kupić domek letniskowy w którym zamierzają spędzić wakacje. Więc mieliśmy cały dom dla siebie , chociaż trochę to przygnębiające. Mówisz a odpowiada ci tylko głucha cisza.
-Luisa! Jak mogę być spokojny?! Oni teraz mogą... - zgromiłam go spojrzeniem - Co? Tomlinson już stał się tobie obojętny? -spytał podejrzliwie.
-Dobrze wiesz że tak nie jest ! Po prostu nie sądzę aby to co piszą w gazetach było prawdą. Poza tym tobie też wiele razy zarzucali, że się z kimś spotykasz a wcale tak nie było.
- To inna sytuacja! - wrzasnął wciąż niespokojnie poruszając się po całym salonie - Przecież są te wszystkie zdjęcia... - zaczął
- Na których się przytulają. Wielkie mi halo. W końcu byli lub raczej są przyjaciółmi. To normalne! - w końcu nie wytrzymałam. - Przestań histeryzować!
- Ale, ale, ale... - jąkał się nie mogąc znaleźć argumentów
- Czyżby Harry Styles był zazdrosny? - zapytałam zabawnie ruszając brwiami jak to mój brat miał w zwyczaju.
- O Louis'a? - zapytał udając głupka
- O Rosalie. - spłonął rumieńcem na co ja zaśmiałam się donośnie - A jednak.
- A ty nie jesteś zazdrosna o Tomlinson'a? - to pytanie mnie zmroziło.
- Yyyyy... nie. Przecież nic między nami nie ma. - odparłam z zawahaniem w głosie
- Gdyby nic nie było to on by się nie wyprowadził i poszedł mieszkać do Ro.
- Czyli uważasz że to moja wina? -zapytałam z niedowierzaniem. Wtedy zadzwonił jego telefon lecz on nie odebrał tym samym pomijając moje wcześniejsze pytanie.
- Czego ona chce? - zapytał sam siebie
- Co? - zainteresowałam się
- Nic. - warknął i wyszedł z pokoju. Po chwili rozległ się także dźwięk mojego BlackBerry. Spojrzałam na ekran i ujrzałam znienawidzoną przez mojego brata dziewczynę.
- Luisa? - zapytała nie pewnie
- Taylor czego? - warknęłam. Teraz rozumiem czemu Hazza nie odebrał. Powinnam uczynić to samo.
- Czy mogłabyś jakoś umówić mnie z Harry'm? Muszę z nim porozmawiać. - odparła
- Nie sądzę aby on się do tego rwał. - powiedziałam bez emocji
- Ale ja go kocham! - wrzasnęła do słuchawki
- To nie trzeba było go zdradzać! - wykrzyknęłam i się rozłączyłam. Ja pierdole co za żyd.
- Kto to był? - Hazza znów wparował do pokoju i usiadł na kanapie obok mnie.
- Jak myślisz? - zapytałam nie czekając na jego odpowiedź - Twoja ex. - odparłam - A żeby było ci łatwiej chodzi o Taylor. - powiedziałam na co od razy zrzedła mu mina
- Aha. - mruknął tylko i zaczął oglądać telewizję. Widać, że był przybity. Najpierw Rose i Lou, a teraz jeszcze ona. Chciałam mu jakoś poprawić humor więc zaczęłam go gilgotać lecz ten nawet się nie uśmiechnął cały czas miał minę jakby go coś bolało.
-Harry przestań....- przewróciłam oczami.- jeśli naprawdę ci na niej zależy to dlaczego się nie określisz? I nie powiesz jej co czujesz?
-Bo to nie jest takie łatwe jak ci się wydaje.-jęknął.- Chciałbym ale się boje.
-Proszę cię. Czasami warto przezwyciężyć strach i zaryzykować. Pamiętasz jak bałeś się iść do X Factora? -on pokiwał głową.- Miałeś stracha, nie wiedziałeś co cię czeka , ale jednak opłaciło się i dzisiaj masz wymarzone życie.
-Wiesz może i masz rację, ale tu nie chodzi o mnie tu chodzi o nią.- rzekł i wstał z kanapy otrzepując się po czym poszedł do kuchni. Pobiegłam za nim. Wzięłam jabłko z koszyka i usadowiłam się na krześle. Patrzyłam jak nerwowo stukał coś w telefon. Nagle mu go wzięłam.
-Ej! -wrzasnął z wyrzutem.
-Taylor? -bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
-Tak.- westchnął. - nie daje mi spokoju. Czego ona jeszcze chce?! - krzyknął uderzając pięścią w stół.
-To pewnie jej kolejna gierka.- rzuciłam od niechcenia. Spojrzałam na zegarek. Była 14 30.
Nie byłam w szkole w sumie sama nie wiem dlaczego. Miałam teraz na głowie większe problemy. Zeskoczyłam z krzesła barowego i udałam się do przedpokoju.
-Wybierasz się gdzieś? -podszedł do mnie i uniósł brwi w pytającym geście.
-No na to spotkanie.-odparłam zakładając czarne vansy.
-Dobra idę z tobą.
-Nie,nie,nie, nie..-rzekłam szybko.- ty zostajesz.
-Okej ,ale jakby co to dzwoń.-powiedział zrezygnowany.
-Dobra.- rzekłam otwierając drzwi z zamiarem wyjścia.
-Ale będziesz dzwonić?-dopytywał.
-Tak ! - krzyknęłam trzaskając drzwiami.
~*~
Droga minęła spokojnie i szybko. Dotarłam do MilkShakeCity w błyskawicznym tempie.
Z daleko już zauważyłam Rose i Louisa. Śmiali się, wyglądali na szczęśliwych. Poczułam ukłucie w sercu. Przez chwile myślałam że nie warto, że nie jestem im potrzebna. Louis szybko zapomni i będzie żył dalej. Jednak jakaś magiczna moc kazała mi tam iść. Szłam w ich stronę a stres coraz bardziej dawał się we znaki. Pociłam się , drżały mi ręce, skręcało mnie w żołądku. Ale pchnięta jakimś dziwnym uczuciem brnęłam dalej , tak aż od nich dzieliło mnie już parę metrów. Rose zauważyła mnie po czym Louis także. Wiedziałam że nie ucieszy się gdy mnie ujrzy , byłam na to przygotowana.
-Rose, co ona tu robi ?! -zapytał podniesionym głosem szatyn kierując pytanie do brunetki.
-Lou...-chciała powiedzieć, lecz ja jej przerwałam.
-Chciałam po prostu porozmawiać.- wypaliłam.
-Luisa już rozmawialiśmy, wszystko sobie wyjaśniliśmy, nie mamy o czym rozmawiać.-rzucił oschle.
-Louis proszę.-błagałam czując jak do moich oczu napływają łzy.
-Luisa nie wiesz jak mi ciężko. Będąc tu ranisz mnie.-powiedział.
Rose przyglądała się temu w milczeniu.
-Louis spróbować zawsze można.-rzekła Violin.
-Dobrze.- wypalił.- mogłabyś nas zostawić? -zapytał
-Jasne, czekam na zewnątrz.-odparła. Ja posłałam jej dziękujące spojrzenie. Usiedliśmy przy stole. Wszyscy skierowali swoje spojrzenie w naszym kierunku. Było to dość krępujące. Nie przywykłam jeszcze do tego zbędnego zainteresowania moją osobą. Przez chwile siedzieliśmy tak w ciszy , co rusz słysząc odgłos robionego zdjęcia. Nie wytrzymałam.
-Możecie przestać i zająć się własnym życiem ?! -wstałam gwałtownie gestykulując rękami.
-Luisa daj spokój.-próbował  uspokoić mnie Tomlinson. Posłusznie usiadłam.
-Wybraliśmy złe miejsce do rozmów.-wyszeptałam nie chcąc by jakakolwiek cząstka słów wpadła w ręce obcych ludzi.
-Tak , chodźmy stąd.-rzekł wstając i łapiąc mnie za rękę. Ruszyłam za nim ze spuszczoną głową ciągle kurczowo trzymając jego rękę. W błyskawicznym tempie znaleźliśmy się na zewnątrz gdzie czekała na nas Rose z shakem. Lou puścił moją rękę.
- Co wy tak szybko? -spytała zdezorientowana Violin.
- Zbyt tłoczno, jeśli rozumiesz co chce przez to powiedzieć.- rzekł szatyn.-Idziemy się przejść.-dodał.
-To ja was zostawiam, jakby co to masz klucze do domu.- uśmiechnęła się ciepło i odeszła.
Ruszyliśmy przed siebie.
- Louis chciałabym żebyś znowu wprowadził się do domu. - wypaliłam. On prychnął pod nosem lekko rozbawiony.
- I co dalej? Będziemy udawać że nic się nie stało? -przystanął łapiąc mnie za ramię tym samym sprawiając że musiałam spojrzeć mu prosto w oczy.
- Wiesz dobrze że się stało, ale...
- Oczywiście zawsze jest jakieś "ale"- fuknął. Pomijając jego wypowiedź postanowiłam kontynuować.
-...ale jest za wcześnie byś wiedział jakimi uczuciami mnie darzysz, za wcześnie bym ja wiedziała jakimi uczuciami darze ciebie. Może to po prostu zwykłe zauroczenie nie wiesz tego. Potrzebujemy czasu , zrozum.-powiedziałam kładąc rękę na jego ramieniu.
- Luisa to ty zrozum. Myślisz, że to się samo ułoży?
- Możliwe. Nie wiesz co będzie jutro, a tym bardziej jeszcze później.
- Ale zdaje sobie sprawę co się dzieje teraz. W tej chwili nie obchodzi mnie nic innego po za tobą. - wyciągnął rękę i przejechał nią po moim policzku. - W życiu nie jest ważna przeszłość czy przyszłość. Liczy się tu i teraz.-ujął moją twarz i delikatnie musnął moje usta. W tamtej chwili nie wytrzymałam wpiłam się całą siłą w jego wargi. On oszołomiony oddawał pocałunki. Wplotłam palce w jego włosy a on wodził ręką po moich plecach. Całowałam go bez opamiętania. Nagle Louis przestał oparł swoje czoło o moje uśmiechając się. Ja to odwzajemniłam.
-Nie mogę uwierzyć..-wydyszał.
-Nie musisz.-odparłam wtulając się w niego. Gdy już się od niego odkleiłam byłam szczęśliwa.
-To co idziemy po moje rzeczy.-zapytał łobuzersko.
-Idziemy.-rzekłam wplatając moje palce w jego.
~*~
*Harry*
Siedziałem sobie na kanapie przed TV oglądając jakiś głupawy reality show. Nie wiedziałem za bardzo co ze sobą zrobić. A na dodatek Isa nie odbiera. A obiecała! Wiedziałem że mogę na niej polegać. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Niemrawo ruszyłem swój zadek i otworzyłem. Nigdy bym się nie spodziewał że ujrzę w drzwiach....

3 komentarze:

Statystyka

Obserwatorzy