czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 17

*Luisa*
-Tak to Tylor. - mruknęłam cicho przewracając oczami. On patrzył przez chwile to raz na mnie to raz na Nialla. Z jego oczu mogłam wyczytać że nie był zbytnio zadowolony. Od czasu ich zerwania utrzymywał z nią bardzo oschłe kontakty. Chociaż ona prosiła, błagała, groziła on pozostawał nie ugięty. To było jego pierwsze poważne uczucie, a ona od tak go skrzywdziła.
-Harry my ci to wytłumaczymy. -uśmiechnął się zadziornie Niall.
-No dobra, salon? - wskazał ręką pokój próbując opanować emocje. Oboje z blondynem przytaknęliśmy. On ruszył w kierunku dziennego pokoju przechodząc bardzo blisko mnie. Za pewne po to by upewnić się że nie piłam alkoholu razem z Taylor.  Nie wytrzymałam.
-Wiesz co Harry? Tak to ja tu ją zaprosiłam upiłam, a sama ledwo co trzymam się na nogach. - wysyczałam. -Przestań mnie na każdym kroku sprawdzać! Chyba mnie nie posrało do reszty żeby opijać się z twoją byłą, której tak samo jak ty nie toleruje! - krzyknęłam wściekle. On zdziwił się. Udając głupka. Swift chyba poszła spać, bo od dobrych paru chwil jej nie słyszałam.
- Ale o co ci chodzi? Przecież nic nie zrobiłem. - zmarszczył czoło.
- Nie? A wąchanie mnie czy przypadkiem nie jedzie ode mnie jakimś trunkiem to sama sobie wymyśliłam co? Powąchaj też Horana. - parsknęłam. On się zmieszał. Chyba nie wiedział co odpowiedzieć, bo tylko prychnął i usiadł na kanapie. Boże co za kretyn. - pomyślałam ciągnąc Nialla za sobą. W głowie próbowałam sklecić jakieś zdania żeby nie wyszło dziwnie. Przysiadłam na fotelu na przeciwko Stylesa tak samo jak blondyn. Nastała niezręczna cisza.
-Więc....możecie mi do cholery powiedzieć co robi tu ta...- odwrócił głowę w jej kierunku usiłując znaleźć odpowiednie słowo. Z salonu mieliśmy na nią dobre oko. -.....dziw....dziewczyna? - westchnął.
My z Niallem na raz zaczęliśmy tłumaczyć się z zaistniałej sytuacji , nawzajem  przekrzykując. Przez co powstało wielkie zamieszanie. Harry początkowo walczył by zrozumieć chociaż cząstkę. Jednak z każdą minutą zaczęliśmy z Horankiem krzyczeć głośniej. A co najzabawniejsze tematem nie była Taylor.
-Cisza kurwa! - ryknął. Jednak było widać że to całe nasze tłumaczenie go bawi. - Niall. -wskazał palcem na chłopaka po mojej prawicy. - Daje ci prawo głosu. -zaśmiał się.
-Daje ci prawo głosu. - przedrzeźniał go śmieszną mową. Mój brat puścił mimo uszu jego wybryk. Nialler wytłumaczył już na spokojnie wszystko po kolei. Harry słuchał w skupieniu. Co rusz śmiejąc się z dziwnych min blondyna. Ja też wybuchałam śmiechem gdy ten próbował mnie naśladować. Nie szło mu to najlepiej, wyglądało to komicznie.
- I teraz nie wiemy co z nią zrobić. - wtrąciłam gdy jasnowłosy już skończył.
- Trzeba ją zanieś do twojego pokoju. - rzekł Hazza.
- Ej hola , hola dlaczego do mojego? - powiedziałam z wyrzutem. Nie chciałam żeby jakaś obca dziewczyna zarzygała mi pościel, albo co gorsza się z sikała. Nawet jeśli to wielka Taylor Swift.
-Bo jesteś dziewczyną. - pokazał mi język. Odchyliłam ramiona do tyłu krzyżując ręce.
-Co proszę? A ty jesteś jej byłym chłopakiem. Weź se ją. - rzuciłam z drwiną.
-No mówiłem wywalmy ją. - westchnął blondyn.
-Nie! - krzyknęliśmy równo z bratem spoglądając z pogardą na niego.
-Luisa. No weź się zgódź. - prosił.
-Dobra.....ale jak obrzyga mi łóżko ty sprzątasz, a na dodatek kupujesz nowe. - poklepałam go po ramieniu.
-Jezu...kto cię wychował. - jęknął podchodząc do leżącej blondynki. Zawołał Niall i oboje wtaszczyli ją do mojego pokoju. Tam położyli, przykryli kocem i zostawili. Sami zeszliśmy do kuchni. Wtedy drzwi się otworzyły i wszedł Louis. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się uroczo. Podeszłam do niego i lekko go pocałowałam.
-Cześć. -szepnęłam przygryzając dolną wargę.
-Ej moglibyście nam oszczędzić tych czułości. - zaśmiał się Niall.
-Wie ? -brunet uniósł pytająco jedną brew. Pokiwałam niepewnie głową.
-No właśnie moglibyście ograniczyć. -chrząknął mój braciszek smażąc coś na patelni.
-Oj przepraszamy Hazziątko ty moje. -Louis momentalnie znalazł się przy loczku obejmując go od tyłu i głośno się przy tym śmiejąc. Ja z bananem na twarzy udałam się w stronę Nialla.
-Cicho bądź bo jeszcze ją obudzisz. A mi się nie chce jej niańczyć. -warknął blondyn uciszając Tomlinsona. Usiadłam koło niego wgryzając się w batona. Louis przybrał dziwny wyraz twarzy.
-Kto? -zapytał zdziwiony. Odklejając się od Stylesa. Dziwnie spoglądając na wszystkich zebranych.
-Zgaduj, zgadula. - musnęłam koniuszkiem palca jego nos.
-Rose? -zapytał
-Nie...-westchnął Niall podbierając pojedyncze warzywa z tacy Harry'ego. Louis przez chwile myślał lecz nagle go olśniło.
-O nie....-walnął się otwartą pięścią w czoło.
-O tak.....-rzucił z udawanym entuzjazmem Harry.
-Co ona tu robi ? -odparł jakże opanowany Tomlinson ściskając moją rękę. Coraz mocniej i mocniej i mocniej.
-Przyszła nawalona a teraz sobie śpi......w moim łóżku. -rzekłam z wyrzutem. Poczułam jak paznokcie Tomlinsona wbijają się coraz bardziej w moją delikatną skórę. - Ała ! - wrzasnęłam strzepując jego rękę z mojej. Niall się zaśmiał.
-Nie śmiej się patafianie. - walnęłam go. Na co on wydobył z siebie jeszcze głośniejszą lawinę śmiechu.
-Oj przepraszam kochanie. - powiedział czule całując mnie w czoło. Cała złość momentalnie mi przeszła. Przeszły ciarki. Serce zabiło mocniej.
-Poćałuj. - powiedziałam słodkim dziecięcym głosem podnosząc lewą rękę. On zrobił co kazałam.
-No to w takim razie jeśli ty masz zajęte łóżko chętnie przenocuje cię u mnie. - wyszeptał mi do ucha. Ja zamruczałam.
-Wole spać na kanapie skarbie. - droczyłam się. On zrobił smutną minkę - Żartowałam. - zaśmiałam się.
-Przeginacie.  -zmierzył nas Harry groźnym wzrokiem. My szybko lecz nie chętnie odsunęliśmy się od siebie. Co rusz jednak lustrowaliśmy się wzrokiem. Ale co ja poradzę, że nie mogę się oprzeć?
-Ile ona już tu jest? - spytał Louis by podtrzymać rozmowę. Niall zrobił minę myśliciela.
-Z jakieś 2 godziny? godzinę? - wyszczerzył się. Nagle usłyszeliśmy wielki huk ja natychmiast się poderwałam patrząc znacząco na resztę. Oni nie czekając dłużej pognali za mną sprawdzić co się dzieje. Z impetem wpadłam do mojego pokoju przerażona że coś mogło stać się Taylor a co gorsza mojemu pokojowi. Nie mogłabym zdzierżyć tego że coś by potłukła lub w jakikolwiek sposób uszkodziła. Co jak co, ale jestem bardzo wrażliwa na punkcie moich rzeczy. Rozejrzałam się dookoła, Taylor najprawdopodobniej spadła z łóżka.  Z wielkim trzaskiem. Ona chyba jutro obudzi się cała poobijana. Ale co najbardziej mnie zszokowało to to że nawet nie drgnęła, nie obudziła, nic. Ma strasznie mocny sen.  Od razu wszyscy odetchnęli z ulgą.
-Boże jak dobrze że nic sobie nie zrobiła. -blondyn wypuścił powietrze z płuc. -Nie chciałbym mieć jej na sumieniu.
- A mnie tam jakoś to zbytnio nie ucieszyło. - syknął Styles i wyszedł.
- Harry! -skarciłam go próbując za nim podążyć. Jednak czyjaś ręką na moim nadgarstku zatrzymała mnie.
- Luisa, spróbuj go zrozumieć. - rzekł ciepło Tomo.
- Zostaw mnie. - podniosłam głos. On ściągnął rękę. Wzięłam trzy głębokie wdechy. - Louis przepraszam. -powiedziałam skruszona poprawiając jego włosy. On nic nie powiedział tylko przytulił mnie z całej siły. -Wiem że chcesz dobrze. - rzekłam przez jego włosy. On delikatnie wodził opuszkami palców po moich plecach. Sprawiało mi to cholerną przyjemność! Niall stał już przy Taylor próbując ją z powrotem położyć na łóżko. Szło mu to marnie. Co rusz ją upuszczał. Ona tylko cicho stękała za` każdym upadkiem, jednak dalej leżała jak kłoda.
- No helloł! Może mi pomożecie! - jęknął Nialler.
- No już idziemy. -zaśmiałam się odklejając się od chłopaka. Jakoś wgramoliliśmy ją do wyra i przykryliśmy. Wyglądała niewinnie ale dalej czuć było mocną woń alkoholu. Zeszliśmy na dół. Harry siedział przed telewizorem oglądając jakiś nudnawy film. Rozsiedliśmy się wygodnie. Wtuliłam się w Tomlinsona co chwile zamykałam oczy ciesząc się błogim spokojem ogarniającym dom.
- Kiedy przyjeżdża reszta ? -wypalił Niall z pełną garścią chipsów w buzi.
- Ej z pełną gębą się nie  mówi. -wystawiłam mu język.
- Jutro już będą. -rzekł loczek dalej wgapiając się w ekran telewizora.
- A teraz kiedy już nie jestem na ciebie zła i mi przeszło , opowiadaj. -uśmiechnęłam się zwracając się do Hazzy.
- Ale o czym ? -zdziwił się.
- No o Rose!
-Wiesz co zmęczony się zrobiłem pójdę się położyć. - ziewnął wstając z kanapy.
-Styles! -wrzasnęłam rzucając w niego poduszką. Zrobił unik śmiejąc się. Dalej podążył w kierunku swojego pokoju. Gdy film którego nazwy nie za bardzo pamiętam się skończył włączyliśmy Zieloną Mile. Uwielbiam ten film! Jeszcze mocniej wtuliłam się w Tomlinsona. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum, były idealne. Niall już drzemał. Jak też czułam że moje powieki robią się coraz cięższe.Po pewnym czasie zasnęłam.
~*~
Obudziłam się. Rozejrzałam dookoła. Ale nie wyglądało to jak miejsce w którym zasnęłam. To był czyjś pokój. Za oknem było już jasno. Promyki słońca wpadały do pomieszczenia przez szparki między roletami. Przymrużyłam oczy. Obróciłam głowę i ujrzałam Louisa który się na mnie gapił.
-Louis? Co ja tu robię? -zadałam pytanie podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Usnęłaś na kanapie. Nie chciałem żeby cię rano wszystko bolało więc zaniosłem tutaj. -uśmiechnął się.
-Spałeś razem ze mną? -spytałam.
-Nie, poszedłem do pokoju Zayn'a. - rzekł przybliżając się do mnie. Teraz oboje byliśmy na przeciwko siebie. Siedzieliśmy po turecku. Patrzyłam się na jego usta. Nie mogłam oderwać od nich wzroku. On chyba to zauważył. Jednak nic sobie z tego nie robił.
-Masz może na coś ochotę? -zapytał bawiąc się moimi palcami.
-Tak....mam wielką ochotę na twoje usta. -odparłam łobuzersko rzucając się na niego. On zaśmiał się i lekko od siebie odsunął.
-Kochanie chodziło mi o śniadanie. - rzekł zakładając jeden wolny kosmyk moich włosów za ucho.
-Luisie będzie przykro.....-wykrzywiłam usta w podkówkę. -.......ale trudno przeżyje. A co do śniadania sama sobie zrobię, bo jakbyś nie wiedział dzisiaj mam szkołę. - powiedziałam wstając i cmokając go w polik. Wyślizgnęłam się z jego pokoju udając się do własnego po moje rzeczy. Weszłam po cichutku nie chcąc obudzić Taylor. Ta jeszcze smacznie spała. Wzięłam to czego potrzebowałam i udałam się do łazienki. Ogarnęłam się trochę i ubrałam w czarne rurki sweterek ombre niebiesko biały i krótkie conversy. Spojrzałam jeszcze na zegar w korytarzu. 5 po 8 ja miałam na 8:50 więc powędrowałam na dół by coś wszamać. Może nie jadłam zbyt dużo, ale jednak musiałam dostarczać organizmowi chociaż trochę składników odżywczych. Zrobiłam sobie tosta i go zjadłam. Wzięłam z lodówki niegazowaną wodę i upiłam łyk. Nagle usłyszałam krzyki. Czy mi się zdawało czy to były głosy Taylor i Harry'ego? To było najbardziej prawdopodobne. Po chwili po schodach zeszła nieźle wkurzona Swift. Można było wywnioskować bo tym jak ciężkie i masywne kroki stawiała. Rzuciła mi tylko ukradkowe spojrzenie wzięła kurtkę i wyszła. Następnie zszedł Harry cały nabuzowany. Dobra nie chciałam wnikać. To co się dzieje między nimi to ich sprawa. Nie powinnam się w nie wtrącać. Najbardziej co mnie teraz ucieszyło to to że jej nie ma. Jednak nie wytrzymałam. Ciekawość wygrała.
-Co się stało? -zapytałam gdy loczek przechodził koło mnie.
-Jak ja jej nie cierpię. -wysyczał nerwowo gestykulując rękami. To u nas rodzinne.
-Wiesz co? Zauważyłam. -parsknęłam.
-Wszedłem do twojego pokoju sprawdzić czy jeszcze jest. Ona siedziała na łóżku więc grzecznie podchodzę i pytam co to wczoraj miało być, a ona znowu że tęskni że bla bla coś tam zaczęła mi kadzić. Wkurwiło mnie to mocno więc kazałem jej wyjść. No a ona od razu na mnie z ryjem. - fuknął napierając obiema otwartymi dłońmi na blat.
-Dobra nie unoś się tak. Ważne że już jej nie ma. - wyszczerzyłam się. Nie miałam już czasu na dłuższe pogawędki bo musiałam się zbierać do szkoły. Rzuciłam zwykłe cześć i wyszłam. Szłam energicznie. Po drodze spotkałam znajomych i z nimi podążyłam dalej. Weszłam do klasy. Na szczęście pierwszy raz od nie pamiętnych czasów nie spóźniłam się. Od razu w oczy rzuciła mi się Rose. Nie wyglądała na szczęśliwą. Jak zwykle usiadłam koło niej. Ona unikała mojego spojrzenia. Kiedy rozbrzmiał dzwonek Rose nie postrzeżenie wymknęła się z klasy. Zauważyłam to i szybko do niej podbiegłam.
-Rose możemy pogadać. -powiedziałam pół szeptem zatrzymując ją.
-Wybrałaś sobie odpowiedni moment naprawdę. - rzuciła do siebie.
-Naprawdę mi na tym zależy. -spojrzałam na nią błagalnie ściskając mocniej jej rękę.
-Dobra. - wyjąkała biorąc mnie na bok. Widziałam jak dziewczyny się na nas patrzą. Zgadywałam że to z powodu Rose i Harry'ego, bo o mnie i o Louise jeszcze nikt nie wiedział. Jeszcze. Byłam przygotowana że kiedyś to będzie musiało wyjść na jaw prędzej czy później. Wolałam jednak później.
-Czemu nie odbierałaś telefonów? - zadałam pytanie marszcząc brwi.
-Powiedzmy że sprawy się trochę skomplikowały. - mruknęła.
-Co to znaczy skomplikowały? - spytałam nic nie rozumiejąc z tego co powiedziała.
-Ojciec nie pozwolił mi się z wami zadawać...- zaczęła. -...znaczy. -dodała. -....nie tyle co zadawać co pokazywać się z wami publicznie. - sprostowała. -....a wiesz jak to z mediami jest. Są wszędzie. -zakończyła swój monolog.
-Nie dobrze. Ale damy radę. - podniosłam ją na duchu. Nie ma to jak przez całe życie mieć córkę w dupie, ale jak chcę sobie ułożyć w końcu życie i być szczęśliwa to naglą ją kontrolować.
-Wiem. Cóż z niego za wspaniały ojciec. - dodała z ironią. Zaśmiałam się.
-A jak tam z moim bratem? Bo wczoraj nie był za bardzo gadatliwy. - uśmiechnęłam się ciepło.
-Na razie przyjaźń. - odwzajemniła uśmiech. -To jest za bardzo zagmatwane. Póki co muszę wyjaśnić i zakończyć parę spraw. Powinnam wszystko sobie w głowie poukładać. - rzekła.
-Rozumiem. - wyszczerzyłam się.
-A jak tam ci się układa z Louisem? - zabawnie poruszyła jedną brwią.
-Wiesz że nawet dobrze. - uniosłam się uroczym śmiechem.
-Pasujecie do siebie. - wypaliła. Na co ja tylko żąchnęłam. Przypomniałam sobie o imprezie. Postanowiłam chociaż spróbować przekonać brunetkę by na nią przyszła.
-Ej Rose, bo dzisiaj jest impreza wiesz z racji tego że jest piątek, może byś wpadła. -zaczęłam.
-To będzie trudne, ale....-zawahała się. -Postaram się przyjść.
-To wspaniale. Harry się ucieszy. -puściłam jej oczko.
-A ile jest zaproszonych osób? - spytała.
-Ja zaprosiłam prawie wszystkie moje kontakty więc z jakieś 70 osób, plus tam jacyś znajomi chłopców. Uwierz będą się pchali drzwiami i oknami. Każdy chcę poznać One Direction. -zaśmiałam się. -......To nawet trochę dziwne...-zamyśliłam się. Cieszyłam się że przyjdzie. Bądź co bądź zbliżyłyśmy się do siebie. Już nie byłyśmy sobie takie obojętne.
 Całą przerwę spędziłyśmy razem. Śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy. Zdaje sobie sprawę że jesteśmy w tej chwili najbardziej rozpoznawalnymi dziewczynami w tej szkole. Podchodzili do nas jacyś chłopcy, dziewczyny.  To było trochę krępujące. Starałyśmy się być miłe, ale po którejś takiej sytuacji po prostu ich  spławiałyśmy. Niektórzy też podchodzi i dopytywali się o informacje względem imprezy. Inni zaś podchodzili i jarali się że siostra Stylesa zaprosiła ich na posiadówkę. My wtedy razem z Rose wybuchałyśmy dzikim rechotem. Ludzie naprawdę nie rozumieją, że my jesteśmy zwykłymi nastolatkami. To media robią z nas gwiazdy, czasami wbrew naszej woli.

------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ponieważ was trochę zaniedbałyśmy wstawiłam dzisiaj dwa rozdziały. Są jakie są niestety lepsze nie będą hehe. Chciałabym jednak uprzedzić, że teraz rozdziały będą pojawiać się nieregularnie. Może co trzy, pięć dni, a może co tydzień lub dwa. Sama nie wiem ponieważ zaczynają się wakacje i obie mamy je zaplanowane. Ale sądzę, że jednak nie zaniedbam tego bloga więc to jest tylko taka informacja. :)))

3 komentarze:

Statystyka

Obserwatorzy