niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 19

*Louis*
Boże one są nie możliwe. Co one wyprawiają?! Nie dość ze nie mają ukończonych 18 lat to na dodatek naćpały się ! Skręty to pół biedy, ale psychodeliki?! One ryją mózg ! Nie czekając długo wziąłem blondynkę przez ramię. Ona wierzgała i kopała, ale byłem silniejszy.
*Luisa*
Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Czułam że halucynacje zaczynają znikać, ale dalej byłam na fazie. Nie miałam ochoty iść do pokoju, czy tym bardziej pójść spać. Impreza trwała, a ja chciałam się jeszcze pobawić. Czułam jak ktoś kładzie mnie na łóżko. Oczywiście był to Louis.
Westchnął.
-Zostaw mnie frajerze. - rzuciłam wstając z kanapy. Ogarniająca mnie wesołość zamieniła się w złość i agresję. Nie wiedziałam że takie są skutki uboczne psychotropów.
-Uspokój się. - brunet podszedł do mnie i chwycił mnie za ramiona.
-Nie to ty się uspokój! Nie kontroluj mnie! Nie masz prawa! - wrzasnęłam i uwolniłam się z jego uścisku. Nienawidziłam gdy ktoś mnie kontrolował, sprawdzał. Powoli udałam się w kierunku drzwi. Lecz ktoś mnie zatrzymał.
-Nigdzie nie idziesz. -wypowiedział te słowa jakże opanowanym głosem.
-Właśnie że idę, rozumiesz? - walnęłam go.
-Nie nie idziesz. - podniósł głos.
-W dupie mam twoje zdanie! Wypuść mnie, albo zacznę krzyczeć. - ostrzegłam.
-Nie wyjdziesz. Krzycz. - zakpił sobie ze mnie.
-Nie możesz mi zakazać! Nie możesz ty.....ty popierdolona gwiazdko! - Poczęłam uderzać moimi kruchymi pięściami o jego tors, łzy zaczęły cisnąć się do moich oczu. Nie ze złość czy smutku,a z bezsilności. Nie mogłam nic zrobić.
-Luisa, proszę uspokój się ! -krzyknął Tomlinson przytrzymując mnie za nadgarstki. Nie powiem zabolało mnie to. Przycisnął mnie do ściany ciągle szepcząc "uspokój się"
-Puść to boli. -wyłam. On zluźnił uścisk. Musnął delikatnie moje wargi.
-Położysz się? -zapytał błagalnie. Zastanawiałam się dłuższą chwile, jednak w końcu doszłam do wniosku że nikt nie będzie mnie kontrolował, nikt nie będzie mi mówił co mam robić nawet jeśli radzi mi dobrze.
-Przepraszam..- spuściłam głowę i wyszłam. Chyba doszedł do wniosku że dalsze naciskanie nie ma sensu. Jeszcze trochę kręciło mi się w głowie, ale nie czułam się już na haju. Czułam się całkiem......dobrze. Zeszłam po schodach gdzie leciała głośna muzyka. Było duszno. Nie obchodziło mnie co robi Louis, niech zajmie się własnym życiem, a moje zostawi w spokoju. Smutne, ale prawdziwe. Wzięłam pierwszego lepszego drinka i poniosłam się muzyce. Gdy już byłam lekko wstawiona zauważyłam rozglądającego się Harry'ego. Wyszukiwał kogoś w tłumie. O dziwo zatrzymał wzrok na mnie. Zignorowałam to. Nawet wtedy kiedy już do mnie podszedł i coś ględził. Otrzeźwiałam dopiero kiedy złapał mnie za ramiona i potrząsnął nimi z całej siły. Rozwścieczyło mnie to.
-O-D-P-I-E-R-D-O-L   S-I-Ę ! - przeliterowałam mu to, zostawiając go w osłupieniu.
Potem już go nie widziałam. W ruch poszły kolejne drinki. Następnie film mi się urwał.
~*~
Otworzyłam niemrawo powieki, jasność która ogarniała dom sprawiło że musiałam przymrużyć oczy. Podniosłam się na rękach, zauważyłam że leże na kanapie. Dookoła jacyś ludzie. Burdel że ja pierdole. Wszędzie walały się puste puszki, kubki, butelki, jakieś niedopałki, ogryzki, resztki jedzenia. Śpiący ludzie byli dosłownie wszędzie. Założę się, że znalazłby się ktoś nawet pod stołem. Strasznie bolała mnie głowa. Takie uroki kaca. Miałam złe przeczucie, przeczuwałam że zrobiłam coś czego będę żałować. Powoli wstałam z sofy. W żółwiowym tempie udałam się do góry, pomijając to że jakaś dziewczyna właśnie narzygała im...nam na dywan. Jeśli mieszkam tu już miesiąc to mogę nazwać się częścią tego domu, nie ? Mimowolnie zatkałam sobie nos i uśmiechnęłam ciepło w jej stronę. Chciałam dodać jej otuchy ? Tak chyba tak. Nie wiem dlaczego, ale denerwowałam się jak już mówiłam miałam złe przeczucie. Na drugim piętrze spotkałam Rose.
-Hej. -uśmiechnęła się lekko.
-Cześć. -westchnęłam.
-Jak się czujesz? -zapytała
-Bywało lepiej. -mruknęłam.
-To ja zmykam do łazienki bo muszę. -zaczęła podskakiwać z nogi na nogę i wyminęła mnie.
-Rose? -zaczęłam nagle. Odwróciła się.
-Hym? -uniosła brwi.
-Chciałam cię przeprosić.
-Mnie? Za co? - przymrużyła oczy.
-No wiesz...wszystko to moja wina. Ja ci dałam psychotropy, to przeze mnie całowałaś Zayn'a... - spuściłam głowę.
-Że ja co? -zrobiła wielkie oczy.
-No ty...całowałaś Malika....nigdy go nie lubiłam, ale wtedy to przesadził...-zaczęłam gadać jak najęta.
-Stop. -uciszyła mnie gestem ręki. Z jej oczu mogłam jedynie wyczytać niedowierzanie. Tępo gapiła się przed siebie. -Przepraszam, ja...-zaczęła i wyminęła mnie szybko. Nie zamierzałam za nią iść, wiedziałam że tylko pogorszyłabym sytuacje. Poczułam złość, złość na samą siebie. To dało mi kolejny powód by sądzić że wszystko niszczę. Jestem beznadziejna. Przygnębiona poczłapałam do pokoju. Odświeżyłam się i wzięłam jeszcze okulary przeciwsłoneczne, chroniące mnie przed promieniami słońca. Musiałam przyznać że jak na listopad pogoda była bardzo słoneczna. Na tarasie zastałam Malika. Nie miałam ochoty na jego towarzystwo ale było to jedyne miejsce gdzie nie śmierdziało wymiocinami i nie walali się jeszcze wpółprzytomni ludzie. Usiadałam najdalej od niego jak to było możliwe. Założyłam okulary i wystawiłam głowę do słońca. Kątem oka jednak zauważyłam że Zayn cały czas lustruję mnie wzrokiem, nie powiem irytowało mnie to i to bardzo.
-No i co się tak gapisz? -odparłam oschle.
-Po to mam oczy skarbie. -wyszczerzył się chytrze.
-Zaraz ci je mogę wydłubać. -wycedziłam przez zęby.
-Oj nie tak nerwowo,bo złość piękności szkodzi. -dalej się ze mną droczył.
-Jezu, nie dość że jesteś totalnym dupkiem to jeszcze wkurwiasz niesamowicie. - podniosłam głos podnosząc się z krzesła. Stanęłam centralnie przed nim podpierając ręce na bokach.
-Co ty możesz o mnie wiedzieć. -wyczułam w jego głosie nutkę złości. On nie wstał, natomiast wyprostował się na fotelu i patrzył mi prosto w oczy. Jego wzrok przenikał przez nawet najdrobniejszy odcinek mojego ciała. Przeszły mnie ciarki.
-Myślisz że całowanie dziewczyny na której zależy mojemu bratu świadczy o tobie dobrze?! -uniosłam się, patrzyłam na niego z pogardą.
-Ty nie jesteś lepsza. -wstał tak gwłatownie że krzesło spadło i zaczął kierować się w kierunku salonu. W pierwszej chwili nie zrozumiałam znaczenia jego słów. Podbiegłam do niego i mocno chwyciłam za przedramię, tak iż się obrócił.
-Co to ma znaczyć?! -krzyknęłam aż dysząc ze złości. Jak on śmie mówić do mnie w taki sposób. Czy on właśnie nazwał mnie dziwką?! Chyba że wie o czymś o czym ja nie wiem...
-Ty nic nie pamiętasz? -zaśmiał mi się prosto w twarz, co jeszcze bardziej mnie rozzłościło. Postanowiłam jednak się opamiętać.
-O czym ty bredzisz? -gadałam dalej nie rozumiejąc nic z tej sytuacji.
-Hah..ty na serio nic nie pamiętasz. -rzekł bardziej do siebie niż do mnie.
-Kurwa czego?! -powoli wychodziłam z siebie.
-Pozwól iż doznam tego zaszczytu i cię o wszystkim poinformuje. -uśmiechnął się. - Louis wczoraj przyłapał cię jak całowałaś się z jakimś chłopakiem. -zakończył swój monolog dalej się szczerząc. Ja poczułam jak nogi się pode mną uginają i tracę panowanie nad własnym ciałem. Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam. Czułam jak do moich oczu w błyskawicznym tempie zbierają się łzy. Ręce drżą a oddech przyspiesza. Mulat dalej się we mnie wpatrywał, jakby oczekiwał jakiejkolwiek odpowiedzi z mojej strony. Nie musiał długo czekać.
-Kłamiesz! -wrzasnęłam i walnęłam go w tors. Miałam ochotę się rozryczeć, ale nie mogłam. Nie przy nim.....
-Zapytaj się Louis'a, o ile będzie chciał jeszcze z tobą rozmawiać. -zakpił sobie ze mnie i zostawił mnie na tarasie. W tym momencie wybuchłam histerycznym płaczem. To co czułam w tamtej chwili jest nie do opisania. Uklękłam i wyłam. Czułam jak powoli tracę wszystko, jak grunt pod nogami mi się osuwa. W dupie miałam Zayn'a i to jakim jest człowiekiem, gówno mnie obchodziło to że w Etiopii dzieci nie mają co jeść. W tej chwili ważny był dla mnie Louis i to bym przez moją głupotę go nie straciła.

5 komentarzy:

Statystyka

Obserwatorzy